01 | Hoerl, J. | 285.3 | ||
02 | Paschke, P. | 277.8 | ||
03 | Tschofenig, D. | 273.8 | ||
04 | Kraft, S. | 273.1 | ||
05 | Deschwanden, G. | 259.7 | ||
Pełne wyniki » |
W naszej serii "Wywiady Berkutschi" prezentujemy rozmowy z zawodnikami, trenerami, oficjelami i organizatorami zawodów FIS.
Dzisiaj - Anders Jacobsen (30).
Anders Jacobsen zadebiutował w Pucharze Świata w roku 2006. Zaledwie miesiąc później odniósł pierwsze w karierze zwycięstwo w zawodach Pucharu Świata w Engelbergu, a kilka tygodni później zwyciężył w Turnieju Czterech Skoczni. Podczas mistrzostw świata w latach 2007, 2009, 2011, 2013 i 2015 zdobywał po co najmniej jednym medalu. Po zdobyciu złotego medalu w konkursie drużynowym w Falun, Norweg zapowiedział zakończenie kariery.
Berkutschi: Witaj Anders! Co porabiasz po zakończeniu sportowej kariery?
Anders Jacobsen: Pracuję głównie dla telewizji norweskiej. Poza tym staram się wieść normalne życie i znaleźć normalną pracę (śmiech). Na szczęście nie muszę się z tym spieszyć, więc jest OK. Staram się po prostu znaleźć coś, co będzie dawało mi radość i satysfakcję.
Berkutschi: Czy brakuje Ci sportowej rywalizacji?
Jacobsen: Oczywiście, brakuje mi adrenaliny. Brakuje mi drużyny. Z moimi dawnymi kolegami ze skoczni jesteśmy naprawdę dobrymi przyjaciółmi. Nie tęsknię natomiast wcale za codziennymi treningami, podróżami czy lotniskami.
Berkutschi: Pewnie cieszysz się z możliwości spędzania więcej czasu z rodziną?
Jacobsen: Oczywiście i to nawet bardzo. Jestem obecnie w drodze do Vikersund, wspólnie z synem. Będziemy podglądać naszych skoczków podczas treningów do turnieju.
Berkutschi: Porozmawiajmy o tegorocznym turnieju. Od twojego niespodziewanego triumfu minęło już dziewięć lat. Jak to zwycięstwo zmieniło twoje życie?
Jacobsen: To było jak bajka. Dopiero co dołączyłem do pucharowej ekipy, zaledwie miesiąc przed turniejem zadebiutowałem w Pucharze Świata, i od razu byłem trzeci. W Engelbergu rywalizowałem z Gregorem Schlierenzauerem, byłem wtedy pierwszy i drugi. Potem nadszedł turniej. Wszystko szło jak z płatka. Byłem młody i niczym się nie przejmowałem. Po prostu skakałem i dobrze się bawiłem. To zmieniło moje życie na dobre. Byłem zwykłym człowiekiem, a z dnia na dzień w rodzinnej Norwegii stałem się gwiazdą.
Berkutschi: Podobała Ci się taka sytuacja? Czy może wolałbyś pozostać zwykłym skoczkiem?
Jacobsen: Każdy medal ma dwa końce. Czasami bywało wspaniale. Nagle ludzie na ulicy zaczęli mnie rozpoznawać. Kiedy jest się sławnym i znanym, wiele rzeczy staje się łatwiejszych do załatwienia. Równocześnie, żyjesz czasami w świetle kamer. Trzeba wtedy bardzo uważać na to co się mówi, czy robi, ponieważ chcesz również stanowić wzór dla innych. To było bardzo interesujące doświadczenie. Chętnie powtórzył bym wszystko jeszcze raz.
Berkutschi: Rok po twoim zwycięstwie, Janne Ahonen został ostatnim nie austriackim triumfatorem turnieju. Czy uważasz, że Austriaccy przedłużą zwycięską passę i odniosą kolejne zwycięstwo z rzędu?
Jacobsen: Austriacy dopiero się rozkręcają. Zwłaszcza Hayboeck. Stefan Kraft jest również na najlepszej drodze. No i nie zapominajmy o Gregorze. Trenował ostatnio w Lillehammer i może zaskoczyć nas swoją dyspozycją. No ale są również Norwegowie. Mamy wielu młodych, bardzo dobrych skoczków. Przekonamy się, ćzy któryś z nich jest wystarczająco silny, aby zwyciężyć w turnieju. Peter Prevc jest w życiowej formie. Niemcy nie mieli w ostatnich latach szczęścia do turnieju; żaden z nich nie zwyciężył nawet w konkursie; ostatnio dokonał tego dopiero Freitag w zeszłym roku w Innsbrucku. Jestem ciekawy, co robi w takiej sytuacji Severin Freund. W niedzielnym konkursie w Engelbergu ponownie skakał bardzo dobrze, choć jak to on miał problemy z lądowaniem. Ale na pewno nie można wykluczać go z walki o medale. Podobnie zresztą jak Noriakiego Kasai. Zawsze bywa w czołowej dziesiątce, taka skuteczność zawsze pomaga w klasyfikacji generalnej. Ciężko cokolwiek przewidzieć. Uważam, że jest co najmniej dziesięciu skoczków, którzy mają szanse na zwycięstwo.
Berkutschi: Czy uważasz, że Simon Ammann jest jednym z nich?
Jacobsen: Może. Jego lądowania wyglądają teraz trochę lepiej, nawet jeżeli nadal sporo im brakuje do ideału. Rozmawiałem z Simonem w Lillehammer. Po zeszłorocznym upadku w Bischofshofen ma spore problemy natury psychologicznej właśnie z lądowaniem. Będzie starał się zaprezentować najlepiej jak potrafi podczas jednej z głównych imprez sezonu. Bardzo bym się cieszył, gdyby udało mu się wygrać, ale chyba trochę jeszcze zbyt wiele brakuje mu do czołówki. Widywaliśmy już jednak w przeszłości spore niespodzianki.
Berkutschi: Norwegowie świetnie rozpoczęli sezon. Czy tego właśnie się spodziewałeś?
Jacobsen: Szczerze mówiąc, to wcale nie. To bardzo młoda drużyna. Po odejściu Bardala i moim nie pozostał w niej już żaden bardziej doświadczony zawodnik. To czyni ich obecne wyniki jeszcze bardziej zadziwiającymi. Wiem, że ciężko pracowali, na sukces zapracowali i jak najbardziej się im on należy. Ale nie ukrywam, że to nadal spore zaskoczenie, pewnie trochę i dla nich samych. Jeśli o mnie chodzi, to nie miałbym nic przeciwko temu, aby tak już pozostało. Chłopaki motywują się nawzajem. Mam nadzieję, że tak będzie i w przyszłości, to świetna drużyna, a chłopaki świetnie prezentują w się w TV (śmiech).
Berkutschi: Niestety niezbyt dobrze odebrane zostały ostatnie dyskwalifikacje norweskich skoczków. Co mówi się na ich temat w Norwegii?
Jacobsen: Mnóstwo jest dyskusji na ten temat. Ludzie zastanawiają się jak mogło do tego dojść. Podobnie jak pozostałe drużyny, Norwegowie próbują wykorzystać dozwolone środki, czasami będą na granicy. Myślę, że po prostu nie przystosowali się jeszcze do nowego systemu kontroli. Uważam, że powinni bardziej poważnie podejść do sprawy. Wykonują kawał dobrej roboty w pozostałych aspektach, szkoda więc, aby tracili rezultaty przed nie wystarczająco poważne podejście do kwestii sprzęt i jego kontroli. To oczywiście bardzo niekorzystna sytuacja, kiedy tylu zawodników z jednego kraju dyskwalifikowanych jest podczas konkursów. Wiem, że nie próbują w ten sposób oszukiwać, są po prostu zbyt leniwi, żeby lepiej i częściej się pomierzyć (śmiech).
Berkutschi: Teraz czas na zwierzenia, kto według Ciebie zwycięży w 64-ty Turnieju Czterech Skoczni?
Jacobsen: Dziś powiedziałbym, że Peter Prevc.
Berkutschi: A który z norweskich skoczków będzie dla niego największym wyzwaniem?
Jacobsen: Kenneth Gangnes.
Berkutschi: Ostatnie pytanie. Czy jest jakaś norweska tradycja świąteczna, o której powinien dowiedzieć się świat?
Jacobsen: Hmmm, trudno powiedzieć. Wszędzie jest podobnie, czy to w Niemczech , czy w Norwegii. U nas jada się wątróbkę wieprzową, czasami również baraninę, czy jagnięcinę. Wszystko sprowadza się do jedzenia i rodziny. Myślę, że jeśli o to chodzi, to wszędzie jest podobnie.
Berkutschi: W takim razie życzymy Ci Wesołych Świąt Bożego Narodzenia oraz mnóstwa sukcesów norweskich skoczków.