Bułgar drugie zwycięstwo odniósł po spektakularnym awansie w drugiej serii. Na pólmetku zajmował dziewiąte miejsce, ale oddał fenomenalny skok na odległość 106,5 metra, bijąc przy tym rekord skoczni, i ostatecznie wygrał z przewagą 3,8 punktu nad Zniszczołem.
– Sam jestem zaskoczony, że poszło mi dzisiaj tak dobrze. Trenowaliśmy bardziej pod kątem dużej skoczni i naprawdę nie spodziewałem się, że pójdzie nam tak dobrze. W tej chwili wszystko układa się po mojej myśli – komentował zachwycony Zografski, który mieszka i trenuje w Polsce, konkretnie w Zakopanem. Do Szczyrku ma dwie godziny drogi, a jego żona jest Polką. W pewnym sensie też startował u siebie.
Kolejne trzy pozycje obsadzili Polacy, do tego skoczkowie reprezentujący klub z pobliskiej Wisły. Drugie miejsce to najlepszy wynik w karierze dla Aleksandra Zniszczoła. Piotr Żyła, który w minionym sezonie obronił tytuł mistrza świata na normalnej skoczni, stanął na najniższym stopniu podium. Po kilku słabszych sezonach do walki o czołowe lokaty znów włączył się Maciej Kot. I niewiele braklo, by wywalczył podium. Ostatecznie, zajął czwartą pozycję, tuż przed prowadzącym po pierwszej serii Robertem Johanssonem.
Gregor Deschwanden traci żółtą koszulkę
Szwajcar Gregor Deschwanden nie poradził sobie najlepiej z normalną skocznią w Szczyrku. Do Polski przyjechał jako lider cyklu (razem z Zografskim), ale w sobotę musiał zadowolić się 14. miejscem. A to oznacza, że samodzielnym liderem będzie Bułgar. Szwajcar z kolei zajmuje drugą pozycję. Na trzecią awansował Aleksander Zniszczoł. Deschwanden, który przyjechał do Polski jako lider (wraz z Zografskim) Grand Prix, musiał dziś zadowolić się 14. miejscem i tym samym stracił żółtą koszulkę.
Drugi konkurs mężczyzn w niedzielę o godzinie 13:00.