01 | Hoerl, J. | 285.3 | ||
02 | Paschke, P. | 277.8 | ||
03 | Tschofenig, D. | 273.8 | ||
04 | Kraft, S. | 273.1 | ||
05 | Deschwanden, G. | 259.7 | ||
Pełne wyniki » |
W naszej serii "Wywiady Berkutschi" prezentujemy rozmowy z zawodnikami, trenerami, oficjelami i organizatorami zawodów FIS.
Dzisiaj - Alexander Stoeckl (40) trener kadry narodowej Norwegii.
Berkutschi: Czy jesteś zadowolony ze startów swoich podopiecznych w pierwszych zawodach Pucharu Świata?
Alexander Stoeckl: Jestem. Mamy więcej zawodników w kadrze niż kiedykolwiek, skaczemy na wysokim, równym poziomie. Nie musimy już dłużej polegać wyłącznie na jednym z nich, jak w zeszłym roku. Cieszę się, że mamy w kadrze wiele nowych, młodych twarzy, którym powoli udaje na stałe zagościć w naszej pucharowej drużynie.
Berkutschi: Czy jakikolwiek zawodnik był dla ciebie większym zaskoczeniem niż się spodziewałeś?
Stoeckl: Jak na razie zdecydowanie Anders Fannemel. Latem poczynił spore postępy, obecnie jest naszym najlepszym zawodnikiem. Cieszę się, że skacze równiej niż w zeszłym roku. Jest na najlepszej drodze do osiągnięcia szczytu swoich możliwości.
Berkutschi: Jakie wnioski nasuwają się początkiem twojego czwartego sezonu z norweską kadrą?
Stoeckl: Uważam, że sporo osiągnęliśmy. Odnotowujemy dobre wyniki, czasami brak nam jednak konsekwencji. Szczególnie zeszłej zimy, nie udało nam się powtórzyć osiągnięć z poprzedniego sezonu. Przed nami jeszcze sporo pracy jeśli chodzi o rozwój dyscypliny i młode talenty. Nasz plan jest jednak długofalowy i wielopłaszczyznowy, od szkół poprzez kluby do związku.
Berkutschi: Jakie cele chciałbyś osiągnąć z drużyną?
Stoeckl: Tu nie chodzi tylko i wyłącznie o wyniki. Dla mnie najważniejsze jest, aby drużyna była w stanie walczyć o jak najwyższe lokaty. Potrzeba nam więcej zawodników, którzy będą w stanie nawiązać rywalizację ze światową czołówką. Powiedziałbym wręcz, że medal drużynowy czy Puchar Narodów ważniejsze są dla mnie od zwycięstw indywidualnych. Z dobrą drużyną można wygrywać również w konkursach indywidualnych.
Berkutschi: Wielu austriackich trenerów pracuje z drużynami na całym świecie. Czy proces edukacji trenerów w Austrii jest rzeczywiście tak efektywny?
Stoeckl: Skoki narciarskie mają w Austrii długą tradycję. Odnosiliśmy i nadal odnosimy w tej dyscyplinie sporo sukcesów. Najważniejszy jest jednak system, który się sprawdza. Mam tu na myśli szkoły sportowe w Stams i Eisenerz i związany z nimi sztab szkoleniowy. To na nich opiera się cały system. Nasi trenerzy myślą długofalowo, pracują systematycznie i oferują najlepszym zintegrowane i zindywidualizowane podejście.
Berkutschi: Którzy skoczkowie, również poza Norwegami, będą liczyć się według ciebie w tym sezonie?
Stoeckl: Postawiłbym sporo pieniędzy, gdybym był w stanie odpowiedzieć na to pytanie (śmiech). Już od samego początku widać, że jest coraz więcej drużyn, które radzą sobie coraz lepiej, rywalizacja jest coraz bardziej zacięta. Z bardzo dobrej strony zaprezentowali się dotychczas młodzi Austriacy Stefan Kraft i Michael Hayboeck, uważać trzeba będzie również na Kasai czy Ammanna. Silną drużyną mają również Niemcy. Jeśli chodzi o Norwegów to bardzo zadowolony jestem z postawy Phillipa Sjoeena. Dobrymi skokami treningowymi w Klingenthal udowodnił, że ma naprawdę spory potencjał. Nie możemy zapominać o Andersie Fannemelu czy Runie Velta. Swoje ambicje ma również Anders Bardal.
Berkutschi: Jakie masz oczekiwania względem drużyny podczas przyszłorocznych Mistrzostw Świata w Falun?
Stoeckl: Naszym celem jest walka o medal w każdym z konkursów. Łatwo nie będzie, ale damy z siebie wszystko.
Berkutschi: Zatem powodzenia!