Używamy plików cookie, by ulepszyć nasze usługi i zintegrować social media. Polityka prywatności

Berkutschi Premium Partners

Steiner: "Nie ma godnego następcy"

Utworzono: 21.03.2010 11:21 / os

33 lata po Szwajcarze, Simon Ammann został drugim drugim zawodnikiem ze Szwajcarii, który wawalczył tytuł mistrza świata w lotach narciarskich. Walter Steiner wygrał w 1977 roku w Vikersund. Teraz Ammann triumfował w Planicy – na oczach 59-latka.

 

Walter Steiner wywiad video»

Simon Ammann

 

"Nie ma żadnego godnego następcy Simona", powiedział Steiner, który nie jest smutny z powodu, że nie jest już jedynym szwajcarskim mistrzem świata w lotach. "Chciałem, żeby ustanowił nowy rekord świata, ale lepiej, że ma tytuł mistrza i jest zdrowy", powiedział Steiner w rozmowie z Berkutschi.

Walter Steiner

 

"Simon dominuje jak Tiger Woods"

Szwajcar miał na swoim koncie rekord świata. Steiner opowiada, że ostatni raz w Planicy był w latach 80. "Świetnie, że Simon wygrał, kiedy jestem tu po tak długim czasie. Simon dominuje jak Tiger Woods", cieszy się Steiner.

 

Były mistrz świata, który już w 1972 roku zdobył tytuł mistrza w Planicy, cieszy się, że powstały nowe reguły FIS uwględniające prędkość wiatru. Dzięki temu możliwe są świetne konkursy z długimi skokami. "Będzie to problemem, jeśli zwycięzca będzie miał skok krótszy o 20 metrów", mówi Steiner, który już od kilkunastu lat mieszka w Falun w Szwecji i promuje swoje miasto jako organizatora mistrzostw świata w narciarstwie klasycznym.

 

Historia zatacza koło w Planicy 2010

Steiner widzi również potwierdzenie tych przemyśleń. Powiedziałem już, że zeskok musi być bardziej płaski. Nikt nie chciał słuchać. Dzisiaj są udane konkursy, ponieważ skocznia jest wybudowana w ten sposób. Walczyłem o to od 1973 roku. Przykre to, że dzisiaj nikt o tym nie pamięta. Do tej pory mam wszystkie pisma", mówi Steiner.

 

Szwajcar widzi powiązania między nowym i starym mistrzem. "Jego trenerzy byli moimi kolegami. Skakał na skoczni, która została wybudowana ze względu na mnie. To mnie oczywiście cieszy."

 

Ostatnie