Simon Ammann dotarł do szczytu skoków narciarskich. 28-latek jest pierwszym zawodnikiem w historii tego sportu, który dwukrotnie został podwójnym zwycięzcą olimpijskim. Cztery złote medale w konkursach indywidualnych - tego nikt wcześniej nie dokonał. Nawet wielki Matti Nykänen zdobył trzykrotnie złoto w zawodach indywidualnych. W 1988 r. w Calgary wygrał ponadto w konkursie drużynowym.
Ammann był przeszczęśliwy, ale i wciąż rozmowny. Na każde pytanie, które zostało mu postawione, miał przygotowaną właściwą odpowiedź. "To był niewiarygodny dzień. Wstałem pewny siebie. Teraz mam w ręku dwa medale", powiedział. "Napięcie było duże. Jeszcze większe niż na małej skoczni. Historia dobrze mi życzyła", zakończył.
Porównanie 2002 i 2010 prawie niemożliwe
Najbardziej utytułowany Szwajcar igrzysk olimpijskich w historii poproszony o porównanie sukcesów z Salt Lake City 2002 i Vancouver 2010, mówi, że nie da się tego zrobić: "To był zupełnie inny człowiek, który tego dokonał. W 2002 r. byłem w dobrej formie i po prostu wykorzystałem szansę. Tutaj byłem faworytem, te zwycięstwa w Whistler były bardziej świadomie wypracowane."
Następnie Ammann mówił o projekcie 'podwójne złoto' i zaznaczył, że zwycięstwa nie były tak oczywiste. "Trzeba sobie wyobrazić: przyjeżdżasz do Kanady, daleko od domu. Masz plan i wyobrażenia o tym, czego chcesz tu dokonać. I wszystko się spełnia, tak jak tego oczekiwałeś. To jest siła, którą muszę nazwać magiczną", powiedział.
"Skoki narciarskie na Hawajach"
Być może Szwajcar czerpie siłę z bliskiego Pacyfiku. Na konferencji prasowej mistrz powiedział, że idzie mu dobrze kiedy jest blisko Pacyfiku: "Zdobyłem również mistrzostwo świata w Sapporo. Może powinienem spróbować skoków narciarskich na Hawajach", żartował.
Ale Ammann jest nie tylko żartownisiem, ale i geniuszem taktycznym, który zawsze zadziwia konkurencję. Nie skakał tak dobrze jakby mógł w kwalifikacjach do konkursu Turnieju Czterech Skoczni w Bischofshofen, bo wiedział, że będzie mógł startować wcześniej i mieć lepsze warunki. Na krótko przed igrzyskami zaskoczył zmodyfikowanymi wiązaniami, z którymi jest nie do pokonania.
Wiązania nie były kluczem do zwycięstwa - ale wiara w siebie
Ammann był nieco zaskoczony teatrem, jaki odegrali Austriacy. "Ten model istnieje już od jakiegoś czasu i jestem zaskoczony, że dopiero teraz to zauważyli. Myślę, że to dziwne, że było takie zamieszanie związane z czymś, co nie jest nowe. Dla nas to było dobre: mieliśmy korzyści techniczne i mentalne", cieszył się.
Zawodnik z Toggenburg nie uważa, że wiązania były przyczyną zwycięstw. "Jeśli skacze się tak ryzykowanie, jak ja, trzeba mieć przede wszystkim dużo pewności siebie. Pozostałem zrelaksowany i dlatego mogłem być tak agresywny, jak żaden inny zawodnik na skoczni", analizował.
"Bez kolegów nie byłoby mnie tutaj"
Ammann pozostaje skromny w chwilach swojego największego szczęścia. Zaprzeczył porównaniom do najlepszego tenisisty w historii, swojego rodaka Rogera Federera. "Roger czaruje niewiarygodną stabilnością na najwyższym poziomie i to przez lata. Ja jestem bardziej od okazji. Ale to wspaniałe dla Szwajcarii, że są tacy dobrzy zawodnicy", powiedział z błyskiem w oku.
Ammann wie skąd pochodzi, arogancja nie jest dla niego. Nawet w godzinie swoich największych sukcesów pokazuje, że nie jest jedynym wojownikiem. "Bez kolegów nie zaszedłbym tak daleko", przyznaje.
Komplementy z Austrii
Po wspaniałych występach Ammann otrzymywał liczne pochwały od konkurentów. Również od największych rywali z Austrii. "Simon jest sensacyjny i wybitny, jest najlepszy", powiedział mistrz świata Wolfgang Loitzl. Także jego największy rywal w Pucharze Świata, Gregor Schlierenzauer, wypowiedział szczególne słowa pod adresem konkurenta: "On jest dla mnie wzorem." To prawdopodobnie największa pochwała dla Ammanna.
Niemcy również chylą czapki z głów. Michael Neumayer, szósty na dużej skoczni, ujawnił siebie i pozostałych, kiedy powiedział: "Lata ligę lub dwie wyżej niż pozostali. Ma tak agresywną technikę, tylko on to potrafi."
Nowy wymiar skoków narciarskich
Podobnie uważa trener Niemców Werner Schuster, Austriak, były trener Ammanna: "Sprytnie nad tym pracował. Austriacy mieli prawo mieć wątpliwości i mogli to sprawdzić. Jeśli FIS akceptuje to, to wszystko dobrze i idziemy dalej. To jest nowy wymiar skoków narciarskich."
Simon Ammann osiągnął coś wielkiego.