01 | Paschke, P. | 317.1 | ||
02 | Tschofenig, D. | 309.2 | ||
03 | Ortner, M. | 307.1 | ||
04 | Kraft, S. | 306.0 | ||
05 | Hoerl, J. | 300.9 | ||
Pełne wyniki » |
Andreas Kofler jest jednym z najbardziej doświadczonych austriackich skoczków. W swojej karierze wygrał Turniej 4 Skoczni, zdobył medale na Igrzyskach i Mistrzostwach Świata oraz świętował dziesięć wygranych w Pucharze Świata. Jednak zawodnikowi nie zawsze się powodziło. Berkutschi.com rozmawiał ze skoczkiem o wzlotach i upadkach w jego karierze.
Berkutschi: 29 listopada 2002 r. po raz pierwszy skakałeś w Pucharze Świata i zająłeś 16. miejsce. Jak wspominasz to wydarzenie?
Andreas Kofler: Przyznam, że to było miłe i pełne wrażeń wydarzenie. To był mój pierwszy raz na północy i pamiętam, że było wówczas strasznie zimno, co najmniej -18°C lub -19°C. Byłem nowicjuszem i tuż po pierwszym wydarzeniu byłem przedkwalifikowany do drugiego konkursu, co było rzecz jasna przyjemnym doświadczeniem.
Berkutschi: Skaczesz już w Pucharze Świata od dziesięciu lat. Czy mógłbyś podsumować, co było dla Ciebie najważniejsze przez te lata?
Kofler: Miałem wzloty i upadki. Najgorszym okresem był na pewno sezon 2008/09. Był dla mnie bardzo, bardzo trudy. Nie mogłem się zakwalifikować do Turnieju 4 Skoczni w Bischofshofen i od tego czasu pracowałem nad powrotem. Rok później wiodło mi się już bardzo dobrze: zwyciężyłem w Turnieju 4 Skoczni, a ostatnie trzy lata były całkiem przyjemne. Więc dużo się działo. Oczywiście zdobyłem też medal olimpijski w Turynie – byłem wtedy bardzo młody...
Berkutschi: Który sukces jest dla Ciebie najistotniejszy? Srebrny medal na Igrzyskach w Turynie czy zwycięstwo w Turnieju 4 Skoczni?
Kofler: Powiedziałbym, że najważniejszym sukcesem była wygrana w Turnieju 4 Skoczni. Jednak oba wydarzenia były bardzo przyjemnym doświadczeniem, zarówno Igrzyska w Turynie, jak i Turniej 4 Skoczni. Powiedziałbym, że te sukcesy są na podobnym poziomie. Oba zostały osiągnięte w konkursach indywidualnych, więc były bardzo wyjątkowe, również srebrny medal na skoczni normalnej w Oslo. Oczywiście jestem bardzo dumny z trzeciego miejsca w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Berkutschi: Mówiłeś, że miewałeś upadki w trakcie kariery. Na kim zawsze mogłeś polegać, kto był Twoim największym wsparciem?
Kofler: Największe wsparcie otrzymywałem od rodziny. Nigdy we mnie nie wątpiła. Dobrze było wiedzieć, że słuchają mnie i martwią o mnie, niezależnie od wyników w skokach narciarskich. To było bardzo przyjemne uczucie. Myślę, że to jest coś, co powinien mieć każdy w swoim życiu. Mieć bliskich, kultywować te relacje, dbać o to, aby kwitły.
Berkutschi: Wśród dziennikarzy żartowano, że łatwiej jest być w czołowej dziesiątce niż drużynie Austriaków. Byłeś teraz w kadrze A od prawie 10 lat. Jakie rady mógłbyś dać młodym zawodnikom, którzy dopiero zaczynają karierę?
Kofler: Naprawdę? (śmiech). To trudne. Mogę powiedzieć tylko, że wystarczy, aby zawsze czerpać ze skakania przyjemność, z takim podejściem można osiągnąć wszystko. No i trzeba być w pełni oddanym temu sportowi. Nie można mieć wszystkiego, trzeba coś poświęcić. Jest trudno, ale każdy musi odnaleźć własną drogę. Jeśli możesz stwierdzić, z głębi serca, że to właśnie chcesz robić, jesteś na dobrej drodze. Wówczas możesz w pełni oddać się danemu celowi.
Berkutschi: Mówisz o wsparciu ze strony rodziny, ale nie obejdzie się bez sponsorów i wsparcia finansowego. Kto wspierał Ciebie w trakcie kariery?
Kofler: Na początku chodziłem do szkoły w Stams i otrzymałem tam bardzo dobre wykształcenie. Gdy zacząłem skakać w Pucharze Świata otrzymałem wsparcie finansowe od Austriackiej Fundacji Sportowej. To bardzo ważne dla młodych zawodników, ponieważ za nowe fundusze można kupić nowe buty lub nowy kombinezon. Jeśli użyjesz ich na potrzeby skoków narciarskich, możesz dalej się rozwijać. To działa bardzo dobrze. To ważne dla młodych zawodników. Staram się również oddawać nieużywany już sprzęt młodym zawodnikom, jest lepszy niż ten, którego używają. W ten sposób próbuję ich wspierać, ponieważ ja również otrzymałem taką pomoc od starszych kolegów z drużyny. To bardzo ważne i pozytywne zachowanie.
Berkutschi: W całej drużynie masz najwięcej doświadczenia z kombinezonami. Co o nich sądzisz?
Kofler: To trudna kwestia. Oczywiście staram się mieścić w limicie. Niestety w Lillehammer mój kombinezon był w niektórych miejscach za duży. Bywa i tak, ale nie powinno do tego dochodzić. Jestem wystarczająco doświadczony, wziąć na siebie odpowiedzialność. To smutny rozdział (śmiech).
Berkutschi: To samo przydarzyło Ci się w HInzenbach...
Kofler: Tak, ale w Hinzenbach zdarzyło się to z innych powodów. W Lillehammer kombinezon był za duży przy kolanach, udach i brzuchu, dlatego zostałem zdyskwalifikowany. W Hinzenbach kombinezon był za duży przy ramionach. To dwie inne przyczyny, dla których zostałem zdyskwalifikowany. Jednak teraz dostosowałem się do zmian i zająłem się wszystkim.
Berkutschi: Kolejna innowacja to fakt, że sędziowie mogą teraz zmienić długość rozbiegu. Czy uważasz, że to dobry pomysł? Gregor Schlierenzauer twierdz, że to niesprawiedliwe.
Kofler: Myślę, że trudno znaleźć idealną formułę. Uważam, że tak jest całkiem nieźle. Obniżanie długości rozbiegu sprawdza się dobrze, wypróbowałem tę opcję w Lillehammer i byłem zadowolony. Można obniżyć belkę, co dobrze wpływa na bezpieczeństwo skoczka. Z drugiej strony wciąż nie rozwiązano problemów z wiatrem. Dokonano pewnych zmian. Między innymi korytarz jest bardzo istotny. Myślę, że musi pozostać, a może nawet być węższy.
Berkutschi: W tym sezonie czekają nas Mistrzostwa Świata. Brałeś już udział w wielu Mistrzostwach. Jakie wiążesz wspomnienia z ostatnimi MŚ?
Kofler: Moje pierwsze Mistrzostwa odbyły się w Predazzo, to był mój pierwszy sezon. Wiąże dobre wspomnienia z Predazzo. Wówczas Adam Małysz wygrał dwa tytuły, na normalnej i dużej skoczni. Może kiedyś podążę w jego ślady, przynajmniej na jednych Mistrzostwach. Byłoby miło.
Berkutschi: Lubisz skocznię w Predazzo?
Kofler: Tak, to bardzo harmonijna skocznia, z krótkim progiem. Rzadko kiedy wiatr wieje tu od tyłu. Tak więc ta skocznia całkiem mi odpowiada.
Berkutschi: Latem wypróbowałeś sportów motorowych. Potrzebujesz adrenaliny w sezonie letnim?
Kofler: Zostałem zaproszony w ramach Scirocco Cup wraz z Thomasem Morgensternem. To był mój pierwszy raz i było to miłe doświadczenie. Nigdy nie brałem udziału w wyścigu, więc całość była bardzo ekscytująca, a przy okazji nauczyłem się czegoś o prowadzeniu samochodu. Teraz podróżuję bezpieczniej, ale jako policjant nie za szybko! To było przyjemne doświadczenie i może spróbuje także w przyszłym roku. Chętnie bym do tego wrócił.