Simon Ammann dokonał niesamowitego wyczynu. Osiem lat po Salt Lake City powtórzył podwójne zwycięstwo na igrzyskach olimpijskich i ma na koncie cztery złote medale. Tym samym Szwajcar jest najbardziej utytułowanym skoczkiem igrzysk olimpijskich, wyrównał rekord słynnego Fina Matti Nykänena. Dodatkowo na korzyść Ammanna przemawia fakt, że w przeciwieństwie do Nykänena wszystkie zwycięstwa odniósł w konkursach indywidualnych. Ponadto dzięki czterem złotym medalom Ammann jest najbardziej utytułowanym Szwajcarem igrzysk olimpijskich. W klasyfikacji tej pokonał alpejkę Vrene Schneider.
Na dużej skoczni powtórzyło się podium ze skoczni normalnej. Ammann zdobył złoto, przed Adamem Małyszem i Austriakiem Gregorem Schlierenzauerem. Szwajcar z notą 283,8 pkt. pewnie wygrał przed Polakiem (269,4) i Schlierenzauerem (262,2). Marzenie Małysza o olimpijskim złocie się nie spełniło.
Ammann: "Super skok"
Ammann już po pierwszej serii w Whistler Olympic Park wypracował sobie sporą przewagę - oddał najdłuższy skok na odległość 144 metrów. Dla porównania: Schlierenzauer uzyskał w pierwszej próbie 13,5 metra mniej. W finale Ammann wylądował na 138 metrze, co także oznaczało najdłuższy skok serii. Niepodważalne zwycięstwo - żadnych pytań.
Ammann nie zgodził się również, że wygrał dzięki wiązaniom: "Jeśli widziało się jak leciałem nad skocznią, to był super skok. Można tu mieć świetną wysokość i skakanie tutaj sprawia mi dużą przyjemność", powiedział mistrz.
Kofler blisko medalu
Koledzy z drużyny Schlierenzauera - Andreas Kofler i Thomas Morgenstern, którzy cztery lata temu stali na podium w Turynie, uplasowali się na miejscu czwartym i piątym. Gorzką pigułkę musiał przełknąć Kofler: przegrał medal o jeden punkt. Cztery lata temu przegrał złoty medal o jedną dziesiątą punku.
Ale co przydarzyło się Mattiemu Hautamaeki. Fin nie zakwalifikował się do drużyny w konkursie na skoczni normalnej, ale dobrze spisywał się w treningu i dostał szansę na dużej skoczni. Po pierwszej serii był trzeci, 4.5 pkt. przed czwartym miejscem. Czy zdobył medal tak jak w Turynie w 2006? Nie. W drugim skoku uzyskał jedynie 104 metry i był dopiero 26. Niewiarygodne.
W ekipie niemieckiej silny tylko Neumayer
Niemcom, po dobrej pierwszej serii, gorzej powiodło się w finale. Martin Schmitt, Andreas Wank i Michael Uhrmann uplasowali się na miejscach 29, 27 i 25. "To jest ruletka, raz związana z techniką, raz z wiatrem. Kiedy nie odda się dobrego skoku, a ponadto są złe warunki, traci się nie dziesięć, a 30 metrów. Jednak Michi i ja, damy z siebie wszystko i postaramy się być ponownie w formie w konkursie drużynowym", analizował Schmitt. Najlepszym z Niemców był Michael Neumayer, który oddał dwa świetne skoki i wylądował na szóstym miejscu.
Swój wielki comeback kontynuuje Antonin Hajek, który uplasował się na siódmym miejscu. Ósmą lokatę zajął 37-letni Noriaki Kasai.
Niezadowoleni byli dziś Norwegowie, najlepszy z nich, Tom Hilde, zajął 11. pozycję. Tuż za nim wylądował Anders Jacobsen, który zaprezentował się znacznie poniżej oczekiwań.
Happonen zdyskwalifikowany, nadzieje na powrót do formy Ahonena
Trwa nadal zła seria Rosjan bez Dimitri Vasillieva. Wszyscy czterej zawodnicy odpadli po pierwszej rundzie. Bliski awansu do 30. był Amerykanin Peter Frenette, ostatecznie zajął jednak 32. miejsce.
Dla Finów, poza Hautamaekim, był do rozczarowujący konkurs. Tym bardziej, że byli silni w treningu. Janne Ahonen walczył nadal ze skocznią i nie osiągnął żadnej znacznej odległości. Ponadto upadł w serii próbnej. Z powodu problemów z kolanem wycofał się z serii finałowej, po pierwszym skoku zajmował 15. miejsce. Harri Olli jako 30. ledwo zakwalifikował się do finału, a Janne Happonen został zdyskwalifikowany za zbyt duży kombinezon. Przy takiej postawie podopiecznie trenera Janne Väätäinena nie mają szansy na medal w konkursie drużynowym. Teraz trzeba mieć nadzieję, że Ahonen będzie w stanie wziąć udział w poniedziałkowym konkursie.