Sezon 2010/11 zbliża się wielkimi krokami, jednak wciąż pozostaje wiele pytań odnośnie poziomu zawodników. Będzie to, tak zwany, sezon z wieloma niewiadomymi.
Czy polska drużyna będzie tak silna jak latem, kiedy to zdominowała Letnią Grand Prix i bardzo często miała pięciu zawodników w czołowej dziesiątce? Czy Daiki Ito będzie w formie również zimą? Czy Austriacy utrzymają miażdżącą przewagę i czy Simon Ammann ponownie przezwycięży wszystkich? Odpowiedzi na te wszystkie pytania poznamy w marcu, kiedy zakończy się sezon. Jednak są fakty, które prowadzą już do pewnych konkluzji.
Fakt 1: W tym sezonie będzie ciężko Simonowi Ammannowi. Po dwóch wygranych na igrzyskach olimpijskich, Szwajcar nie mógł latem trenować tak jak zwykle ze względu na uraz pleców i inne obowiązki. Możliwe, że zwycięzca klasyfikacji generalnej Pucharu Świata skoncentruje się na Turnieju Czterech Skoczni. To jedyny prestiżowy tytuł, którego nie wywalczył jeszcze 29-latek. Być może Ammann wykorzysta konkursy do Świąt Bożego Narodzenia do budowania formy na Turniej.
Fakt 2: Zwycięzca FIS GP jest mocny również zimą. W ostatnich pięciu latach najlepsi zawodnicy lata byli najlepsi również zimą. Tendencję tą rozpoczął Jakub Janda latem 2005, kolejnej zimy Czech wygrał również klasyfikację generalną Pucharu Świata. Tak samo było w 2006 roku. Adam Małysz był najlepszy latem i następnie zimą. Tak samo jak Thomas Morgenstern w 2007, Gregor Schlierenzauer w 2008 i Simon Ammann w 2009. A więc, kto nie docenia Daiki Ito, może być zaskoczony. Zaletą drużyny z Dalekiego Wschodu może być również fakt, że ponownie mają Japońskiego trenera. Powinny zniknąć więc problemy z barierą językową. Również Francuzi i Rosjanie, którzy również mają trenerów ze swoich krajów, potwierdzają, że łatwiej i efektywniej pracuje się jeśli można porozumieć się w ojczystym języku.
Fakt 3: Polskie skoki od lat są na fali wznoszącej. Nie było jednak prawdziwego przełomu. To stało się tego lata. Oczywiście, zawodnicy trenera Łukasza Kruczka nie zdominują wszystkich konkursów, tak jak to było latem, ale silna drużyna i indywidualna wartość każdego z zawodników sprawia, że Polacy będą silną konkurencją.
Niemcy po cichu w górę?
To były fakty, ale wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi. Co z Niemcami? Niemcy byli mocno krytykowani, po tym jak Sven Hannawald zakończył karierę, a Martin Schmitt przestał wygrywać. Zaczęto stawiać pytania, kto będzie nowym, młodym Niemcem, który potrafi wygrywać. Jednak, patrząc na rezultaty, drużyna trenera Wernera Schustera ponownie zbliża się do światowej czołówki. Nawet jeśli nie ma zawodnika dominującego, to drużyna pnie się do góry. Można to zauważyć w Pucharze Narodów. W sezonie 2006/07 Niemcy sięgnęli najniższego punktu i uplasowali się na szóstym miejscu. Rok później zajęli piąte miejsce, w sezonie 2008/09 byli na pozycji czwartej, a w ostatnim sezonie już trzeci. Czy to oznacza, że w kolejnym sezonie będzie miejsce drugie? Interesujące pytanie. Być może Severin Freund pomoże w odpowiedzi. Latem był najlepszy.
Norwegowie skoncentrowani na MŚ
Interesujące jest również pytanie dotyczące dominacji Austriaków. Bez wątpienia, wciąż są bardzo silni. Mają wyjątkowe talenty, wciąż są jedynymi do pokonania w Pucharze Świata, również w czasach, kiedy dominują Polacy. Ale: Czy wciąż będą szli od zwycięstwa do zwycięstwa? Czy wciąż będą w stanie mieć czterech lub pięciu skoczków w pierwszej dziesiątce? Wydaje się, że zmniejszył się dystans między najlepszymi zawodnikami na świecie. Również z tego powodu konkursy od Kuusamo do Planicy będą tak interesujące.
Wszyscy mają wielkie cele. Norwegowie chcą wypaść szczególnie dobrze na Mistrzostwach Świata w Oslo. Każdy z Norwegów powie: Oslo to najważniejsze wydarzenie nadchodzącego sezonu. Dla norweskich skoczków MŚ 2011 w Holmenkollen są ostatnią szansą na rywalizację w Mistrzostwach Świata przed własną publicznością. Trener Mika Kojonkoski nie musi motywować swoich zawodników. Norwegowie są w pełni skupieni.
Statystyki drużynowe Finlandii »
Również Finowie mają nowego trenera. Celem Pekki Niemelae jest przywrócenie harmonii w drużynie i poprawa współpracy z trenerami osobistymi. To wydaje się spełnione. Po pechowym początku przygotowań, kiedy to wielu zawodników zostało kontuzjowanych, teraz wszystko przebiega dobrze. Kalle Keituri i Harri Olli pokazali tego lata, że mogą być wśród najlepszych, Janne Ahonen ponownie koncentruje się na najważniejszych wydarzeniach sezonu: Turnieju Czterech Skoczni i MŚ. Finowie będą mogli w pierwszym konkursie wystawić aż dziesięciu zawodników. Najlepsi będą mogli wziąć udział w kolejnych konkursach Pucharu Świata. W ostatnim wywiadzie z Berkutschi Ahonen podkreślił, że wierzy w udany występ całej drużyny.
Czy Zografski będzie potrafił zaskoczyć?
A pozostali? Czesi, Słoweńcy i Rosjanie mają potencjał, aby przynajmniej jeden zawodnik był wśród najlepszych. W poprzednim roku był to Robert Kranjec (SLO). Ciekawe będzie, jak potoczy się kariera Petera Prevca, który jest uważany za nadzieję słoweńskich skoków. Pavel Karelin tego lata spisywał się najlepiej z Rosjan. Czesi mają siedmiu lub ośmiu zawodników, którzy skaczą na podobnym, wysokim poziomie.
W dobrej sytuacji są również Francuzi. Emmanuel Chedal nie będzie niekwestionowanym numerem jeden, Vincent Descombes Sevoie ma podobny potencjał. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, Francuzi mogą zakończyć sezon z dwoma zawodnikami w pierwszej dwudziestce. Spośród krajów z mniejszym budżetem, być może Bułgar Vladimir Zografski będzie w stanie dokonać przełomu. Jego trenerem jest doświadczony Joachim Winterlich, który nastawiony jest na ciężką pracę.