Mamy pierwszych zwycięzców sezonu 2010/11 i nie ma tutaj niespodzianki. Austriacy na otwarciu sezonu po raz kolejny udowodnili swoją siłę i pokazali konkurencji, że nadal są niepokonani. W Kuusamo zwyciężyli Thomas Morgenstern, Wolfgang Loitzl, Andreas Kofler i Gregor Schlierenzauer.
Austriacy spisali się świetnie w jak zwykle ciężkich warunkach, 60 kilometrów od koła podbiegunowego. Nie przeszkodził im ani wiatr, ani temperatura sięgająca minus 20 stopni.
Z łączną notą 1.231,4 pkt. Austriacy wyprzedzili Norwegów, w składzie: Bjoern-Einar Romoeren, Anders Bardal, Tom Hilde i Anders Jacobsen (1.163,4) oraz mocnych Japończyków (1.121,3), wśród których najlepiej spisał się zwycięzca Letniej Grand Prix, Daiki Ito. Dobrą formę z lata utrzymali również Shohei Tochimoto, Noriaki Kasai i Taku Takeuchi.
"To był bardzo chłodny dzień. Jestem teraz zmęczony. Pierwszy konkurs był dla nas oczywiście bardzo udany i nie mogę się doczekać kolejnych konkursów", powiedział 38-letni Noriaki Kasai. "W ubiegłym roku byliśmy tylko na miejscu siódmym, dlatego to dla nas wspaniały początek. Wiemy, że faworytami są Austriacy", powiedział Norweg Anders Bardal.
"Wykonaliśmy swoją pracę. Teraz nie możemy się doczekać pierwszego konkursu indywidualnego", powiedział Morgenstern. Jego kolega z drużyny Schlierenzauer dodał: "Mamy dobrego ducha drużyny. Zwycięstwo w pierwszym konkursie dodaje nam wiary na kolejne konkursy i sprawia, że wszystko jest łatwiejsze."
Koivuranta po raz pierwszy w składzie Finlandii
Czwarte miejsce zajęli gospodarze - Finowie, którzy zaprezentowali się w składzie z byłym kombinatorem norweskim Anssi Koivuranta. Do występu w dzisiejszym konkursie nie przekonał trenera Pekki Niemelä, Harri Olli. W zespole znaleźli się jeszcze Ville Larinto, który w piątek na treningu uzyskał 150,5 m, a także Matti Hautamaeki i Janne Ahonen. 'Rekordzista z treningu' Larinto był najlepszym zawodnikiem ekipy Finn Air.
Niemcy na miejscu siódmym
Miejsce piąte zajęli Polacy, którzy tym samym spisali się poniżej oczekiwań po świetnym sezonie letnim. Krzysztof Miętus nie sprostał swoim kolegom z drużyny, w której po raz kolejny najlepszy był Adam Małysz. Słoweńcy wylądowali na pozycji szóstej, przed Niemcami i Rosją. "W tak ciężkich warunkach mały błąd dużo kosztuje", wyjaśnił rozczarowujący wynik Neumayer. "Wszyscy popełniliśmy małe błędy."
Prawie wszyscy zawodnicy skakali z nowymi wiązaniami. Martin Schmitt odniósł się do tego faktu: "Wszyscy przyzwyczaili się do nowych wiązań. Skakanie na nich nie jest tak wielką różnicą", powiedział.
Czesi mają problemy z nowymi wiązaniami
Marzenia Simona Ammanna o zdobyciu medalu z drużyną w Oslo na razie wydają się być bardzo odległe. Remi Francais był najsłabszym punktem drużyny Szwajcarii, która mimo dobrego skoku Marco Grigoli nie wywalczyła awansu do drugiej serii.
W finale nie wystąpili również Czesi, który mieli sporo problemów. Koudelka nie mógł skakać z powodu złamanej części przy wiązaniach i chociaż jury pozwoliło mu oddać skok jako ostatniemu w swojej grupie, to jednak czas na naprawę okazał się zbyt krótki. Koudelka nie pojawił się więc na starcie, dlatego pozostali trzej podopieczni trenera Davida Jirouteka - Lukas Hlava, Jakub Janda i Antonin Hajek - przegrali już na starcie. Również Hajek miał problemy z wiązaniami. Był to więc falstart drużyny czeskiej.