Nawet chory Adam Małysz był nie do zatrzymania w Libercu. Polak, który od kilku dni jest na lekach, triumfował w przedostatnim konkursie Letniej Grand Prix 2010, dzięki skokom na odległość 126,5 i 127,5 m (273,1 pkt.) i wyprzedził pewnie Norwega Tom Hilde (263,5) oraz swojego kolegę z drużyny Kamila Stocha (259,8).
Trener Małysza Hannu Lepistoe mimo sukcesu, martwi się, ponieważ Małysz często cierpi na przeziębienia, a lekarze nie potrafią postawić konkretnej diagnozy. Jednak mimo gorączki i zaburzeń snu idol Polaków jest na dobrej drodze do czwartego zwycięstwa w klasyfikacji generalnej FIS Letniej GP. Przed ostatnim konkursem w Klingenthal w niedzielę (kwalifikacje w sobotę 19.00, na żywo w Berkutschi) Małysz ma 480 punktów i tylko 50 punktów straty do pauzującego Japończyka Daiki Ito. To oznacza tyle: jeśli Małysz w Klingenthal wyląduje na podium, zostanie zwycięzcą lata.
Małysz prosto po konkursie pojechał do hotelu, aby odpocząć przed finałem. "Nie czuję się dobrze, ale dzisiaj było już trochę lepiej. Moje skoki są obecnie bardzo eleganckie. Klingenthal jest dla mnie bardzo ważne, chcę wyprzedzić Ito. Planuję skakać we wszystkich rundach treningowych, ale zobaczymy. Jestem optymistą", powiedział zwycięzca.
"To niespodzianka, że mieliśmy trzech zawodników w pierwszej dziesiątce w konkursie przy wietrze w plecy. Zazwyczaj nie jesteśmy mocni przy takich warunkach. Adam w tym momencie jest nie do pokonania. Poczekamy, aż będzie zdrowy i zaatakujemy", powiedział, śmiejąc się, Tom Hilde. "Nie pomagamy Adamowi wygrać Letniej Grand Prix. Każdy skacze najlepiej jak potrafi. Adam jest tak silny, że sam może tego dokonać", powiedział Kamil Stoch.
Z wyścigu o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej FIS GP wyeliminowany został Dawid Kubacki. Młody Polak w pierwszej serii oddał poprawny skok, jednak został zdyskwalifikowany z powodu zbyt długich nart. Wielka szkoda. Również Stoch nie zagrozi już Ito. W Klingenthal będzie już wszystko jasne: Małysz lub Ito.
W pierwszej serii tego stojącego na bardzo wysokim poziomie konkursu zawodnicy skakali przy wietrze w plecy i jury podniosło bramkę startową o cztery pozycje. Jednak mimo tych działań nie oglądaliśmy dalekich skoków. Również druga seria była bardziej ekscytująca, niż oferowała dalekie skoki.
Norwegowie dobrze drużynowo
Bardzo dobrze drużynowo spisali się dziś Norwegowie. Obok Hilde, w pierwszej dziesiątce uplasowali się jeszcze Johan Remen Evensen (4.) i Bjoern-Einar Romoeren (8.).
Najlepszym z Austriaków, pod nieobecność Gregora Schlierenzauera, Andreasa Koflera, Wolfganga Loitzla i kontuzjowanego Martina Kocha, był trzykrotny mistrz olimpijski Thomas Morgenstern. Karyntyjczyk wylądował na miejscu szóstym, przed niespodziewanie mocnym Rosjaninem Pavelem Karelinem.
Freund sprawia radość trenerowi
Dla Niemców po raz kolejny najlepszy wynik ustanowił Severin Freund. Bawarczyk, który bardzo dobrze spisywał się już tego lata, zajął piąte miejsce. Maximilian Mechler pokazał swój potencjał zajmując dziesiątą pozycję i może pewny siebie jechać do Klingenthal.
Coraz lepiej spisuje się Słoweniec Jernej Damjan, który był 16. i zdobył tym samym pierwsze punkty tego lata. To był udany konkurs dla Słoweńców. Peter Prevc wylądował na dziewiątym miejscu, Rok Zima był 12., a Robert Kranjec 20.
Küttel lepiej
Lepiej skacze również mistrz świata Andreas Küttel, który półtora roku temu wywalczył tu mistrzostwo świata. Szwajcar był 15. Dobrze zaprezentowali się również Polak Rafał Śliż (11.) i Francuz Vincent Descombes-Sevoi (13.).
Wśród zawodników, których zabrakło w finale byli Harri Olli, który nie wskazuje konkretnych celów na nadchodzącą zimę, oraz Anders Bardal.