Kamil Stoch został w drugim w historii skoczkiem na świecie, który zwyciężył we wszystkich czterech konkursach Turnieju Czterech Skoczni w sezonie wyrównując wynik Svena Hannawalda z sezonu 2001/2001.
W finałowym konkursie tegorocznego cyklu w Bischofshofen (AUT) skokami na odległość 132,5 i 137 metrów (275,6 pkt) Polak pokonał dziś Norwega Andersa Fannemela oraz Niemca Andreasa Wellingera. „Podczas całego turnieju odczuwałem sporą presję. Najważniejsze jednak było zachowanie koncentracji. Trzeba po prostu robić swoje, tyle tylko możemy zrobić. Chciałem oddawać dobre skoki i to mi się udało. Proszę mi wierzyć, nie skupiałem się wcale na końcowym zwycięstwie w turnieju. Od samego początku turnieju robiłem swoje, najlepiej jak potrafię. To wielki sukces, dla mnie i całej naszej drużyny,” powiedział po zwycięstwie wyraźnie rozluźniony Stoch.
Sven Hannawald, który do wczoraj był jedynym skoczkiem w historii, który zwyciężył we wszystkich czterech konkursach turnieju w sezonie, jako pierwszy pogratulował dziś Stochowi. „Tej chwili, tego uczucia nie da się opisać. Myślę, że do Kamila nie dotarło jeszcze czego dokonał i co się teraz wydarzy. Sposób w jaki tego dokonał był wprost niesamowity. Świetne skoki, świetne starty. Z każdym kolejnym dobrym skokiem Kamil udowadnia, że ma pełne prawo do przynależności w naszym klubie. Teraz jest nas już dwóch,” powiedział Niemiec.
Drugi dziś Anders Fannemel poszybował na odległość 130 i 139 metrów (272,4 pkt). Wynik ten pozwolił Norwegowie na awans na trzecie miejsce w klasyfikacji łącznej turnieju.
Na półmetku konkursu Niemiec Andreas Wellinger zajmował miejsce szóste. Skok na odległość 139,5 metra w finale zapewnił mu jednak awans na najniższy stopień podium (270,5 pkt) zapewniając sobie równocześnie drugie miejsce w klasyfikacji turnieju. „Jestem zaskoczony, ale i niezmiernie szczęśliwy, że udało mi się zakończyć tegoroczny turniej na podium. Początek miałem nie najlepszy, udało mi się jednak poprawić moje skoki na tyle, że dwukrotnie byłem trzeci. Nigdy bym się nie spodziewał, że uda mi się osiągnąć aż tak dobry wynik w klasyfikacji generalnej.”
Tuż za podium uplasował się dziś Stefan Kraft. Trzeci na półmetku konkursu reprezentant gospodarzy był dziś najlepszym z Austriaków, tracąc do Wellingera niecałe 2 pkt. „Wygląda na to, że podium w tegorocznym turnieju nie było mi pisane. Dwukrotnie byłem czwarty. Fajnie byłoby, nie tylko dla mnie, ale i całej drużyny, wygląda jednak na to, że musimy jeszcze trochę poczekać,” powiedział Kraft.
Norweg Robert Johansson oddał w finale najdalszy skok dnia (140 metrów) i ukończył konkurs na miejscu piątym, szósty był jego reprezentacyjny kolega Andreas Stjernen. Miejsca 12-te i 13-te zajęli Daniel Andre Tande i Johann Andre Forfang.
Miejsce siódme zajął najlepszy z Japończyków Junshiro Kobayashi, ósmy był Słoweniec Peter Prevc. Czołową dziesiątkę uzupełnił Dawid Kubacki, który na półmetku konkursu zajmował miejsce drugie; niestety skok na odległość zaledwie 127,5 metra z obniżonej przez trenera belki w finale pozwolił mu ostatecznie na zajęcie miejsca dziewiątego. Dziesiąty był Niemiec Markus Eisenbichler.
14-ty był Stefan Hula, miejsce 23-cie zajął Piotr Żyła. Pozostali z Polaków do finału nie awansowali.
Kamil Stoch zwyciężył w tegorocznym 66-tym Turnieju Czterech Skoczni (1108,8 pkt) pokonując Andreasa Wellingera (1039,2 pkt) oraz Andersa Fannemela (1021,3 pkt).
Pod nieobecność kontuzjowanego Richarda Freitaga Polak objął również prowadzenie w klasyfikacji generalnej tegorocznego Pucharu Świata (723 pkt). Miejsca drugie i trzecie zajmują reprezentanci Niemiec Richard Freitag (711 pkt) oraz Andreas Wellinger (569 pkt).
Kolejne zawody Pucharu Świata rozegrane zostaną już w najbliższy weekend 13 i 14 stycznia na skoczni mamuciej w Kulm Bad Mitterndorf (AUT).
klasyfikacja generalna 66-tego Turnieju Czterech Skoczni