Simon Ammann to fenomen. Podwójny mistrz olimpijski i triumfator klasyfikacji generalnej Pucharu Świata wygrał również pierwsze zawody na nowej skoczni Holmenkollen. Tym samym Ammann wygrał czwarty z czterech konkursów Turnieju Nordyckiego i wyrównał osiągnięcie Fina Mattiego Hautamaeki, który dokonał tej sztuki osiem lat temu.
Po zwycięstwie w klasyfikacji generalnej Turnieju Nordyckiego i Pucharu Świata, Ammannowi brakuje już tylko wygranej w Turnieju Czterech Skoczni i mistrzostwach świata w lotach. Niesamowity był przede wszystkim sposób, w jaki wygrał dzisiejszy konkurs. W serii próbnej Szwajcar zajął ostatnie miejsce, jednak w konkursie wszystko poszło już dobrze. "Powiedziałem sobie, że coś złego ma też dobre strony, w ostatnich tygodniach wszystko szło mi za dobrze", opisywał Ammann o tym, co go zmotywowało w konkursie.
Ammann ponownie przed Małyszem
W pierwszych pucharowych zmaganiach na nowym Holmenkollen, Ammann (267,7 pkt.) po raz trzeci w Skandynawii triumfował przed Adamem Małyszem. Polak oddał świetny skok w finale na odległość 136,5 m, przesunął się z miejsca trzynastego na drugie i zajął drugie miejsce w klasyfikacji generalnej Turnieju Nordyckiego. Ammann otrzymał za wygraną 12.000 franków szwajcarskich, Małysz 8.000.
"Sezon był długi. Musiałem ciężko pracować, aby osiągnąć takie wyniki. Panowała tu świetna atmosfera. Wygrałem wszystkie konkursy Turnieju Nordyckiego, to szaleństwo", cieszył się Ammann.
Sześciu Austriaków w czołowej dziesiątce
Na miejscu trzecim wylądował dziś Andreas Kofler, który prezentuje coraz lepszą formę przed mistrzostwami świata w lotach narciarskich. Bardzo dobrze spisał się także David Zauner, który przegrał walkę o podium tylko o jedną dziesiątą punktu.
Na miejscach piątym, szóstym, dziewiątym i dziesiątym wylądowali kolejni Austriacy. Piąty był Thomas Morgenstern, przed Martinem Kochem, który zgłosił tym samym chęć wzięcia udziału w mistrzostwach świata w lotach. Dziewiąty był Wolfgang Loitzl.
Niespodziewanie w pierwszej dziesiątce znalazł się również Manuel Fettner. 24-latek zajął dziesiąte miejsce i to jego najlepszy rezultat od dwóch lat. "Jestem bardzo zadowolony ze skoków, to było dobre zakończenie. Zazwyczaj jest tu mgliście. Dzisiaj świeciło słońce, ale był też wiatr. Kiedy jest mgła jest spokojniej", opisywał Fettner. Tak więc Gregor Schlierenzauer na miejscu 12. był dziś najgorszym z Austriaków.
Romoeren lepiej
Konkurs toczył się przy silnym wietrze i tak jak w poprzednich tygodniach najlepsi okazali się Ammann i Małysz. Udany rezultat osiągnął Bjoern-Einar Romoeren, który jako siódmy był najlepszy w ekipie norweskiej. To dobry znak przed Mistrzostwami Świata w Planicy. Romoeren tym samym pojednał się z kibicami na Holmenkollen.
Dla Niemców ostatni konkurs Pucharu Świata zakończył się najgorzej od kilku lat. W serii finałowej nie znalazł się żaden z zawodników ekipy DSV. "Nie ma co winić skoczni, ale warunki były niestabilne. Muszę to spokojnie sam przeanalizować, nie wiem co się stało. Wiatr miał duży wpływ, nie mogłem nic zrobić. Na szczęście przyszłoroczne konkursy mistrzostw będą odbywały się wieczorem, to dużo lepiej", Schmitt sięga już myślami do mistrzostw świata w 2011 roku. 32-latek po skoku na odległość 116 metrów pożegnał się z konkursem po pierwszej serii, podobnie jak Andreas Wank (104 m) i Michael Neumayer (107 m).
"Oslo znane jest z tego, że jest tu wietrznie. Wspomniałem już, że nie miałem żadnych szans. Nie było żadnej presji. Oslo jest jakie było: tutaj potrzeba szczęścia i to się dzisiaj nie udało", analizował Neumayer. To zły znak dla Niemców przed mistrzostwami świata.