Gregor Schlierenzauer wygrał w niedzielę trzeci konkurs w ramach Turnieju Czterech Skoczni na skoczni Bergisel w Innsbrucku. Austriak świętował tym samym pierwszą wygraną u siebie i może cieszyć się z wygranych na wszystkich czterech skoczniach turnieju. A więc Andreas Widhölzl nie jest już jedynym Tyrolczykiem, który triumfował w Pucharze Świata w Innsbrucku. "Muszę powiedzieć 'Dziękuję'". Na skoczni panowała niesamowita atmosfera. To było wspaniałe uczucie zobaczyć, że jestem numer jeden", powiedział 19-latek po swojej 28. wygranej.
Austriacy przechodzą do historii
Trochę statystyk: z dziewięciu ostatnich konkursów turnieju, osiem wygrali Austriacy - niesamowity wynik. Ponadto Austriacy po zwycięstwie Andreasa Koflera w Oberstdorfie i Schlierenzauera w Garmisch-Partenkirchen, mają szansę wygrania wszystkich konkursów tegorocznego cyklu. Ostatnio udało się to ekipie austriackiej w sezonie 1974/75, kiedy to trzykrotnie triumfował Karl Schnabl i raz Willi Pürstl.
Schlierenzauer przesądził losy dzisiejszego konkursu już w pierwszej serii, oddając najdłuższy skok konkursu - 130 m. W serii finałowej ponownie był najlepszy i wygrał pewnie z notą 251,1 pkt., wyprzedzając swojego największego konkurenta Simona Ammanna ze Szwajcarii (237,8) i Fina Janne Ahonen (237,4), którzy jednak wciąż liczą się w walce o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej turnieju.
Dla Ahonena to 107. miejsce na podium w karierze. "Mogłem więcej wyciągnąć z drugiego skoku. Ale wciąż mam szansę w klasyfikacji generalnej, w skokach narciarskich wszystko jest możliwe. Teraz czas na moją ulubioną skocznię w Bischofshofen. Mogę tam nadrobić wiele metrów."
Trzech Austriaków na prowadzeniu w turnieju
Po dzisiejszym konkursie prowadzenie w klasyfikacji generalnej turnieju utrzymał Kofler, którego przewaga nad konkurentami jednak maleje. Tyrolczyk na Bergisel był czwarty (235,1) i przed ostatnim konkursem w Bischofshofen z notą 777,2 pkt., ma 15 punktów przewagi nad Schlierenzauerem. Trzeci jest, szósty w dzisiejszym konkursie, Wolfgang Loitzl, z łączną notą 750,7 pkt. Czwarte miejsce zajmuje Ahonen (749,9), przed Ammannem (746,8). "Wygrana jest już szczerze mówiąc mało realistyczna, ale kto wie...", powiedział Loitzl.
W klasyfikacji generalnej turnieju nie liczy się już Thomas Morgenstern. Karyntyjczyk wylądował w niedzielę dopiero na 14. pozycji i nie ma już szans na pierwszą wygraną turnieju.
Bodmer i Małysz w pierwszej dziesiątce
Udany występ ma za sobą Anders Jacobsen, dziś piąty. Również Niemiec Pascal Bodmer, pokazał, że trzeba się z nim liczyć i był ósmy. Miejsce wyżej wylądował Adam Małysz. "Jestem zadowolony, ale najazd był za krótki. Po dzisiejszym występie Gregora, myślę, że wygra turniej. Chcę oddawać bardziej stabilne skoki i mam nadzieję, że to się uda w Bischoshofen."
Najstarszy w konkursie, Noriaki Kasai, który już trzykrotnie wygrywał w Innsbrucku, wylądował na pozycji dziewiątej, przed niespodzianką dzisiejszego dnia, młodym Mario Innauerem z Austrii.
Finowie słabo
To był słaby konkurs w wykonaniu Niemców: Michael Neumayer, Maximilian Mechler i Martin Schmitt w pierwszej serii zajęli 32. (Neumayer i Mechler) oraz 34. miejsce, nie kwalifikując się tym samym do serii finałowej. Ten sam los podzielili mocni w ostatnim czasie - Jakub Janda, Lukas Müller i Jernej Damjan. W stolicy Tyrolu zła passa nie opuściła mistrza świata Andreasa Küttela. "Po Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen dziś było dobrze. Wiem, że robię małe błędy, ale dzisiejszy wynik jest już w porządku. Tej zimy pokazałem już, co potrafię", powiedział Uhrmann.
Kolejny nieudany występ zaliczyli Finowie - Matti Hautamaeki, Ville Larinto i Kalle Keituri wylądowali odpowiednio na miejscach 45, 47 i 49.
W klasyfikacji generalnej Pucharu Świata na prowadzenie wysunął się Schlierenzauer (611), przed Ammannem (609). Miejsce trzecie zajmuje Kofler (476). Ahonen jest siódmy, Bodmer ósmy, wyprzedza Małysza i Daiki Ito z Japonii.