Otrzeźwiający jest widok z okna małego pensjonatu na 'Mühlenkopf'. Prognozy pogody potwierdzają się: pada. Nisko wiszące chmury niemal nie pozwalają dostrzec znajdującej się 1 km dalej skoczni. Fakt, że pogoda nie napawa entuzjazmem, często spotykany jest w kalendarzu Pucharu Świata, ale to tutaj żaden problem.
Mimo wilgoci i dwóch stopni powyżej zera od godziny 11 słychać trąbki i grzechotki. Jak każdego roku na godziny przed rozpoczęciem konkursu kibice pojawiają się na skoczni. "Jesteśmy tu już od 11", mówi 16-letnia Rike, która z przyjaciółkami od kilku lat przyjeżdża do Willingen. Pogoda nie odstrasza pierwszych rzędów czekających na autografy i zdjęcia zawodników.
"Tutaj jest super!"
Również brak sukcesów Niemców nie psuje dobrych humorów. Czy to Norweg, Fin, czy Japończyk, kibice wspierają zawodników na skoczni HS-145. Negatywne nastawienie jest tu nieznane. Niemcy dopingują drużynę austriacką, tak jak Niemcy są dopingowani przez inne narody. Maria ze Szwajcarii, trzyma w ręku niemiecką flagę. Ze względu na to, że jej drużyna nie startuje dzisiaj, dopinguje Schmitta i spółkę. Powód jest prosty: "Bo tutaj jest tak super!."
Tymczasem atmosfera w Willingen jest legendarna i niejako rodzinna. To się zawodnikom podoba. Podczas unikalnej prezentacji drużyn z muzyką w tle, odbywa się pokaz fajerwerków. Noriaki Kasai gościł tu wielokrotnie: "Bardzo lubię Willingen." 7.000 widzów godzinę po treningach oraz kwalifikacjach wciąż pozostaje na skoczni i dobrze się bawi. Kasai, który od 18 lat uczestniczy w Pucharze Świata, zachwyca się atmosferą. Dziesięć lat temu odniósł tu zwycięstwo w drużynie i konkursie indywidualnym, jednak i po tylu latach konkurs na Mühlenkopf jest dla tego 36-latka czymś szczególnym.