W takich chwilach rezultaty sportu zawodowego nabierają głębszego znaczenia niż lista wyników. Stało się tak, gdy Mistrzyni Świata 2009 roku Lindsey Van przytuliła ewidentnie zmęczoną, ale zadowoloną Sarah Hendrickson, która przeszła właśnie przez strefę mieszaną pełną japońskich stacji telewizyjnych, po czym Van szepnęła koleżance z drużyny i zwyciężczyni w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata 2011: "Jestem z ciebie dumna".
Pięć słów. To wystarczy. To co pokazała Hendrickson tej zimy - dobre skoki, występy, silne nerwy - nie przyprawia o dumę tylko Van czy samą Hendrickson lub jej trenera, Paola Bernardiego, ale cały świat sportu. O 15:15 czasu miejscowego, 3 marca w Zao (JPN) nieopodal Fukushimy Hendrickson zyskała wspaniały tytuł zwyciężczyni.
17-letnia Hendrickson jest na tyle szczera, aby przyznać przed 70 reprezentantami mediów: "To historyczny moment: pierwsza wygrana w klasyfikacji generalne Pucharu Świata w skokach narciarskich kobiet. Jednak minie wiele miesięcy albo nawet lat, zanim w pełni pojmę znaczenie tego wydarzenia".
Amerykanka, która już przed Japonią prowadziła z dużym marginesem, wygrała pierwszy konkurs przed Sarą Takanashi z Japonii i Austriaczką Danielą Iraschko - nie dzięki przewadze odległości, ale przewadze punktów. W ten sposób skoczkini powiększyła swoje prowadzenie. Gdy drugi konkurs odwołano po jednej serii z powodu problemów z rozbiegiem, Hendrickson była druga przed Ulrike Graessler (GER), za Sarą Takanashi. Walka o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej zakończyła się zasłużonym zwycięstwem Hendrickson.
To istotne, że Puchar Świata dobiegł końca w Japonii, kraju z historią i tradycją (również w skokach narciarskich). Odległość 102,5 m Sary Takanashi w drugim konkursie była nie tylko rekordem skoczni, ale kolejnym dowodem wysokiego poziomu, na którym skacze złota medalistka Zimowych Igrzysk Olimpijskich Młodzieży w Innsbrucku. "Widownia dodała mi sił i w ten sposób pomogła mi polecieć tak daleko", powiedziała później z typową japońską skromnością. Takanashi była później rozchwytywana przez media. Jest czwartą zwyciężczynią tego sezonu Pucharu Świata, zaraz po Hendrickson, Sabrinie Windmueller (SUI) i Danieli Iraschko.
Występy Sarah i Sary przyćmiły skoki zawodniczek, które przeszły do historii skoków narciarskich w ostatnich latach. Daniela Iraschko, Mistrzyni Świata 2011, była trzecia w pierwszym konkursie. Ulrike Graessler, srebrna medalistka Mistrzostw Świata 2009, zajęła trzecie miejsce w drugim konkursie. Ponadto Graessler straciła na rzecz Takanashi trzecie miejsce w klasyfikacji generalnej Pucharu Świata.
Czy tego roku w Zao nastąpiła zmiana pokoleń? Czy czas Lindesy Van, Danieli Iraschko i Ulrike Graessler dobiegł końca? "Te zawodniczki będą musiały ciężko pracować, aby prześcignąć najlepszą dwójkę. Będą musiały dawać z siebie wszystko przy każdym skoku", uważa jeden z trenerów. Oczywiście Iraschko i spółka nie planują się poddać. "Będe walczyć o miejsce w czołowej trójcę w Oslo", powiedziała Graessler, a Iraschko dodała: "Nie wygrałam pierwszych Mistrzostw Świata, ale zwyciężyłam w drugich. Czemu z Pucharem Świata nie miałoby być podobnie?
Padło wyzwanie. Ale w tych historycznych dniach faworytkami są Hendrickson i Takanashi. "Jest zbyt wcześnie, aby mówić o złotym medalu w Soczi", powiedziałą Amerykanka. "Oczywiście przy takich wynikach myślę o złotym medalu olimpijskim. Ale do 2014 roku dużo może się wydarzyć". Takanashi nie radzi sobie dobrze tylko na skoczni. Japonka króluje również w ankietach krajowych mediów, które mają odpowiedzieć na pytanie: którą skoczkinie Japończycy chcieliby mieć za córkę lub wnuczkę.