23-letni Jan Hoerl odniósł dzisiaj w Wiśle pierwsze pucharowe zwycięstwo w karierze. W ekscytującym konkursie Austriak pokonał Norwega Mariusa Lindvika oraz reprezentacyjnego kolegę Stefana Krafta.
„Dzisiaj doświadczyłem wszystkiego. W serii próbnej zaliczyłem spektakularny upadek, co już dawno mi się nie przytrafiło. Może od czasu do czasu tak musi być. Gdyby kilka tygodni ktoś powiedział mi, że w Wiśle dwukrotnie stanę na najwyższym stopniu podium, z drużyną i indywidualnie, roześmiałbym mu się w twarz,” powiedział po konkursie rozentuzjazmowany triumfator.
Od roku 2016 (Michael Hayboeck), Stefan Kraft był jedynym Austriakiem, który zwyciężał w konkursach Pucharu Świata.
Hoerl został piątym zwycięzcą zawodów Pucharu Świata tej zimy. Każdy z piątki pochodzi z innego kraju.
Tuż za podium uplasował się najlepszy z Niemców Karl Geiger. Piąty był Markus Eisenbichler. Na miejscu siódmym konkurs ukończył Pius Paschke. „Jestem bardzo zadowolony z dzisiejszego wyniku. Mam jeszcze nad czym pracować, ale i tak jestem zadowolony,” powiedział po konkursie Eisenbichler.
Najlepszym ze Słoweńców był szósty Cene Prevc. Miejsce ósme wywalczył, osiągając najlepszy wynik w dotychczasowej karierze Lovro Kos.
Czołowa dziesiątkę uzupełnili reprezentant Szwajcarii Killian Peier oraz Norweg Robert Johansson.
Najlepszym z Polaków był 11-ty Kamil Stoch. Piotr Żyła uplasował się na miejscu 25-tym. Tuż za nim sklasyfikowany został Aleksander Zniszczoł.
Do serii finałowej nie awansował Halvor Egner Granerud. W serii próbnej Norweg oddał spektakularny skok, niestety w konkursie wylądował zaledwie na 103,5 metrze ledwo unikając upadku i ostatecznie sklasyfikowany został na miejscu 48-mym.
Do finału nie awansowali również Stephan Leyhe (GER), Dawid Kubacki (POL), Andreas Wellinger (GER) czy Daniel Andre Tande (NOR).
Karl Geiger pozostaje liderem klasyfikacji generalnej tegorocznego cyklu (355 pkt). Drugi jest Anze Lanisek (272 pkt), miejsce trzecie zajmuje Markus Eisenbichler (237 pkt).
Kolejne zawody Pucharu Świata rozegrane zostaną w niemieckim Klingenthal.