Małysz odnosi zwycięstwo w kwalifikacjach
Adam Małysz powraca! Dzień po swoich 32 urodzinach Polak zapewnił sobie zwycięstwo w kwalifikacjach do pierwszego konkursu Pucharu Świata w Lillehammer. W Kuusamo, z powodu niekorzystnego wiatru, Małyszowi nie udało się awansować do konkursu, ale tym razem wszystko poszło znakomicie.
Małysz (134,4 pkt.) wyprzedził zeszłorocznego zwycięzcę z Lillehammer, Fina Harriego Olli (133,8) i najlepszego zawodnika ubiegłorcznego Pucharu Świata, Gregora Schlierenzauera (AUT, 131,2). Czwarty był Simon Ammann (SUI, 129) przed Thomasem Morgensternem (AUT, 128,9).
Doświadczeni zawodnicy w pierwszej dziesiątce
"Mistrzem treningów" był dziś Andreas Küttel, który w obu seriach uzyskiwał najlepsze odległości. W kwalifikacjach mistrz świata ze Szwajcarii nie skoczył już tak dobrze, ale zdecydowanie lepiej niż podczas zawodów w Kuusamo, zajmując szóstą lokatę. Francuski as Emmanuel Chedal (7.), Martin Schmitt (8.), Kamil Stoch (9.) jako drugi Polak, i Rosjanin Dimitri Vassiliev (10.) uzupełniają pierwszą dziesiątkę.
Ljoekelsoey przypomina o sobie
Żaden z zawodników mających zagwarantowany udział w jutrzejszych zawodach nie osiągnął spektakularnego wyniku. Z pewnością jednym z powodów był gęsto padający śnieg, ale to także potwierdza jak mocni są Małysz, Olli i Schlierenzauer.
Najlepszy w norweskiej ekipie był doświadczony Roar Ljoekelsoey, który w piątek na Lysgardsbakken był jedenasty. Wśród Słoweńców z dobrej strony pokazał się Robert Kranjec (12.), plasując się tuż przed trzecim z Polaków, Marcinem Bachledą. Janne Ahonen podobnie jak w Kuusamo nie znalazł się w czołówce. Fin zajął 15 miejsce. Zaskakująco dobrze spisał się Andreas Stjernen z krajowej grupy, którą mogli wystawić Norwegowie. Zadowolony może być także Wolfgang Steiert, którego podopieczni w komplecie zakwalifikowali się do konkursu.
Späth, Okabe, Koch odpadają
W dalszym ciągu formy szukają Georg Späth i Takanou Okabe, którzy podobnie jak w Kuusamo, nie zdołali wywalczyć prawa startu w jutrzejszych zawodach. Podobny los spotkał drużynowego mistrza świata, Martina Kocha, który zajął dopiero 41. miejsce. Słoweniec Jernej Damjan z powodu słabej formy do Lillehammer w ogóle nie przyjechał.