"Chciałbym wygrać kiedyś Puchar Świata"
W nowej serii "Wywiady Berkutschi" prezentujemy rozmowy z zawodnikami, trenerami, oficjelami czy organizatorami zawodów FIS.
Dzisiaj - Severin Freund, mistrz świata w lotach narciarskich, złoty medalista Igrzysk Olimpijskich w Soczi w konkursie drużynowym.
Berkutschi: Jak minęły ci ostatnie dni spędzone na treningach w Oberstdorfie?
Severin Freund: Wszystko poszło zgodnie z planem. Pierwszego dnia trochę wiało, ostatniego poprószyło śniegiem. Ale ostatecznie zrealizowaliśmy plan.
Berkutschi: Do inauguracyjnych konkursów pucharu świata pozostały zaledwie dwa tygodnie, w jakiej jesteś formie?
Freund: Wszystko idzie w dobrym kierunku. Nie jestem jeszcze wprawdzie w wymarzonej dyspozycji, ale tak to w skokach bywa. Mam nadzieję, że z upływem czasu moja forma będzie rosła.
Berkutschi: Jak zamierzasz spędzić ostatnie dni przed kolejnym sezonem zimowym? Macie wolne, czy nadal trenujecie?
Freund: Tak naprawdę nie mamy wolnego, już odpoczywaliśmy. Postaramy się jeszcze poskakać, ale to akurat nie zależy już od nas, tylko od pogody. Dobrze by jednak było nie wypaść całkowicie z rytmu. Na pewno będziemy trenować.
Berkutschi: Miniony sezon był dla ciebie wyjątkowo udany. W Soczi zdobyłeś złoto w drużynie, zostałeś indywidualnym mistrzem świata w lotach narciarskich. Czy jest ci teraz łatwiej, czy wręcz przeciwnie, odczuwasz dodatkową presję?
Freund: W każdym nowym sezonie zaczynamy od zera. To co osiągnąłem zeszłej zimy na zawsze pozostanie w moim CV, ale ostatecznie w nowym sezonie musisz wszystko udowadniać od zera. Oczywiście pozostaje doświadczenie, które pomaga, ale niczego nie gwarantuje.
Berkutschi: Jakie są twoje cele na nadchodzący sezon?
Freund: Skakać jak najdalej, zajmować jak najwyższe lokaty. Mamy tej zimy mistrzostwa świata, jednak na chwilę obecną zbyt wcześnie na jakiekolwiek przewidywania. Zobaczymy co przyniesie zima, jestem jednak dobrej myśli. Chciałbym wypaść zdecydowanie lepiej niż w poprzednich latach w Turnieju Czterech Skoczni. Zawsze daję z siebie wszystko, ale nie da się wszystkiego przewidzieć, czasami po prostu się nie udaje. To samo dotyczy mistrzostw świata. Chciałbym zdobyć medal, ale takich jak ja jest przecież wielu.
Berkutschi: Kto będzie według ciebie faworytem tej zimy?
Freund: Jak co roku, kilka dobrze znanych twarzy, kilka nowych. Pod tym względem niewiele się zmienia, a rywalizacja w czołówce jest z roku na rok coraz bardziej zacięta. Nie jestem w stanie podać nazwiska jednego zawodnika, który zdeklasuje rywali. Na to jest jeszcze zdecydowanie zbyt wcześnie.
Berkutschi: Należysz do grona „dobrze znanych twarzy,” podobnie jak kilku innych kolegów z niemieckiej kadry. Czy myślałeś kiedyś o zwycięstwie w klasyfikacji generalnej pucharu świat?
Freund: Oczywiście. Jak już wspomniałem, chciałbym wygrywać. Żeby wygrywać, trzeba sobie stawiać konkretne cele. Zwycięstwo w klasyfikacji generalnej to jednak cel globalny; trudno założyć, że stanie się to w tym, czy innym sezonie. To zazwyczaj proces, który trwa, czasami nawet dość długo. Nie stać cię wtedy na popełnienie żadnego błędu. W naszej kadrze jest wielu skoczków, których stać na odnoszenie zwycięstw. Jesteśmy spokojni o nadchodzący sezon.
Berkutschi: Sezon rozpocznie się w Klingenthal. Jaki wpływ mają konkursy przed własną publicznością na atmosferę w drużynie?
Freund: To bardzo przyjemne doświadczenie. Nie musimy nigdzie podróżować. Atmosfera na skoczni jest zawsze wspaniała. W Kuusamo jest inaczej, choć przyznam, że inauguracja sezonu wspólnie z biegaczami i kombinatorami norweskimi też miała swoje zalety. Tam naprawdę będzie już zima. Mam jednak nadzieję, że i tym razem w Klingentahl konkursy odbędą się bez przeszkód.
Berkutschi: Za pasem święta, gdybyś miał możliwość wypowiedzenia trzech życzeń, jakie by one były?
Freund: O jej, trzy życzenia? (śmiech). Hmmmm, po pierwsze żadnych kontuzji, po drugie super forma na Turniej Czterech Skoczni, a nie przed i żebym na zakończenie sezonu mógł z ręka na sercu powiedzieć, że to był udany sezon.
Berkutschi: Tego ci więc życzymy. Dziękujemy i powodzenia.