Medved: zmiany stanowią wyzwanie
Igor Medved jest młodym trenerem, który poświęca czas i wysiłek na rozwój słoweńskiej kadry B w skokach narciarskich. Jednego środowego wieczoru serwis Berkutschi przeprowadził z działaczem wywiad dotyczący słoweńskich skoków narciarskich, utalentowanych zawodników i nowych przepisów.
Berkutschi: Jak Pan ocenia dzisiejsze zawody w Słowenii?
Medved:Podchodziliśmy do nich jako do treningu, przetestowaliśmy sprzęt pomiędzy innymi wydarzeniami. Dejan Judez wygrał, Peter Prevc był drugi, Matic Kramarsic trzeci, a Primoz Pikl czwarty, więc wyszło dobrze. To tylko puchar narodowy - nazywamy go Cockta Cup, od głównego sponsora serii. Planujemy więcej zawodów, ten konkurs odbył się w Kranju, ale to nie mistrzostwa kraju ani nic tego rodzaju. Robert Kranjec przebywa obecnie w ojczyźnie, a mimo tego nie wziął udziału w zawodach, podobnie jak niektórzy inni zawodnicy.
Berkutschi: Był Pan trenerem kadry B Słoweńców od dwóch sezonów. Jak ocenia Pan swoją pracę?
Medved: Wydaję mi się, że dobrze wykonywałem swoją pracę. Osiągnęliśmy bardzo dobre rezultaty w Pucharze Narodów w ostatnich dwóch latach, w każdym okresie, prócz jednego, uzyskaliśmy jedno dodatkowe miejsce w Pucharze Świata, a we wszystkich okresach pracowaliśmy razem, mieliśmy około od 10 do maksimum 15 zawodników w czołowej 50, więc wydaje mi się, że dobrze sobie radzimy. Niektórzy zawodnicy, na przykład Jure Sinkovec, dostali się na Mistrzostwa Świata, wygrywając nawet brązowy medal w Vikersund tego roku. Niektórzy dobrze sobie także radzą w Letniej Grand Prix, na przykład Matjaz Pungertar czy Tomaz Naglic. Roert Hrgota skakał bardzo dobrze w kwalifikacjach i treningach, ale niestety został zdyskwalifikowany. Jedna prócz tego trzymamy wysoki poziom. Teraz Pikl uczestniczył w dwóch konkursach, zajmując 7. i 13. miejsce w kwalifikacjach, chociaż w zawodach nie poszło mu dobrze, ale ogólnie rzecz biorąc jestem zadowolony z osiągów naszych zawodników.
Berkutschi: Do tej pory zawsze był Pan asystentem trenra, zyskując doświadczenie podczas pracy z głównymi trenerami. Jaka jest najważniejsza rzecz, jakiej nauczył się Pan w ten sposób?
Medved: Nie było do końca tak... Zacząłem jako asystent w słoweńskiej kadrze juniorów, około dwa lata temu, następnie pracowałem w liceum sportowym w Kranju. Szkołę można porównać do Stams, a przynajmniej tak uważamy. Staramy się zbudować dla siebie system, aby być tak silnymi, jak możemy. Następnie pracowałem z Matjazem jako jego asystent. Uważam, że od każdego trenera nauczyłem się czegoś nowego. Również pracując samemu, staram się uczyć i rozwijać we własnym zakresie... codziennie uczymy się czegoś nowego? Staramy się.
Berkutschi: To żadna tajemnica, że Matjaz Zupan opuścił stanowisko w Słowenii w kiepskiej atmosferze. Wielokrotnie krytykował Słoweński Związek Narciarski, twierdząc, że nie otrzymywał wystarczająco funduszy i zaufania. Czy zgadza się Pan i czy coś się w tej kwestii zmieniło?
Medved:Nie chcę tego komentować. Ale owszem, fundusze zawsze stanowią problem, nigdy ich nie starczy. A jeśli chcemy pracować na wysokim poziomie i znaleźć się w czołówce, uważam, że należy popracować nad tym aspektem. Ale wiem, że wszyscy starają się tak, jak mogą, a okres jest ogólnie niesprzyjający z powodu kryzysu gospodarczego. Tak więc owszem, pracujemy na najwyższym poziomie, chcemy osiągać najlepsze rezultaty i mieć najlepsze do tego warunki. Jednak najlepsze warunki nie były zawsze możliwe, co znacznie utrudniało pracę. Wciąż tak jest! Tak więc niewiele się zmieniło, zawsze musimy ciężko walczyć. Uważam jednak, że nasza sytuacja jest dużo lepsza niż w wielu innych krajach oraz że sytuacja ta wciąż się poprawia. To problem drużyn na całym świecie.
Berkutschi: Po odejściu Matjaza, chciał Pan również odejść z pracy. Co sprawiło, że postanowił Pan zostać i dalej pracować w Słowenii?
Medved: To była moja pierwsza reakcja, ponieważ byłem zaskoczony. Potem postanowiłem podjąć wyzwanie zarządzania drużyną samemu. Prowadzenie kadry B i zaczynanie od nieco niższego poziomu oraz próba odniesienia sukcesu samemu – to było główne wyzwanie, które podjąłem.
Berkutschi: Niegdyś studiował Pan na uniwersytecie w Ljubljanie, czy wciąż ma Pan czas na studia?
Medved: Wciąż jestem studentem stopnia magisterskiego na uniwersytecie w Ljubljanie i będę bronił pracę magisterską. Każdego roku mam na to mniej czasu. (śmiech) Szło mi całkiem dobrze, zanim zacząłem pracę trenera, ale potem nagle zatrzymałem się w miejscu i wydaje mi się, że od dwóch lat pozostaje na tym samym etapie (śmiech).
Berkutschi: Rok po tym, jak zakończył Pan pracę trenera kadry narodowej wraz z Matjazem, Robert Kranjec zdobył złoty medal na Mistrzostwach Świata w lotach narciarskich. W jakim stopniu zaważył na tym Pana wpływ, a w jakim wpływ nowej kadry trenerskiej?
Medved: Bardzo ciężko powiedzieć, nie wiem. Trudno mi komentować, nie chcę podejmować się porównania. Sądzę, że to sukces wszystkich. Przede wszystkim Roberta Kranjca. Dla jasności: to on zdobył złoty medal. On i wszyscy trenerzy, którzy pracowali z nim przez ostatnie lata, wydaje mi się, że każdy dołożył po kamyku do całej mozaiki, to pomogło. Przypuszczam, że ja także pomogłem. Jeśli chodzi o Gorana, owszem, zeszłego roku to on pracował z Robertem, ale uważam, że wszyscy przyczynili się do sukcesu.
Berkutschi: Jak Pan sądzi - czemu Kranjec, który jest z natury dobry w lotach anrciarskich, zdobył pierwszy złoty medal tak późno w swojej karierze?
Medved: Nie wiem, zawsze był tego blisko. Wiem, że w 2010 r. w Planicy był w czołówce, chociaż nie zdobył złotego medalu. Patrząc kilka lat wstecz, był naprawdę dobry także w Kulm, wygrałby złoty medal, gdyby konkurs drużynowy liczyłby się jako konkurs indywidualny, także zawsze dobrze radził sobie w lotach narciarskich. Może po prostu za bardzo tego chciał, ponieważ od zawsze marzył o wygranej w lotach narciarskich, o tytule Mistrza Świata w lotach narciarskich lub nawet rekordzie świata, ponieważ naprawdę lubił tę dyscyplinę sportową i był w niej dobry. Jednak zawsze czegoś brakowało, więc naprawdę cieszę się, że w końcu się udało...lepiej późno niż wcale!
Berkutschi: Czy widzi Pan młodych Słoweńców z potencjałem na gwiazdy lotów narciarskich?
Medved: Tak, jest trochę za wcześnie, aby być pewnym, ale na pewno jest dużo utalentowanych skoczków, w tym zawodnicy z drużyny juniorów, ale także kadr starszych zawodników B i A, są tam utalentowani skoczkowie, którzy dobrze się rozwijają. Jednak to wymaga czasu i cierpliwości – pracujemy nad tym. Nie chcę wskazywać na konkretnych zawodników, ponieważ mogłoby to zostać odebrane tak, że wyłączam resztę skoczków.
Berkutschi: Skoczkowie z kadry B osiągali w ostatnim sezonie i obecnie lepsze rezultaty niż od dłuższego czasu. Jak Pan sądzi – co się do tego przyczyniło?
Medved: Bardzo wcześnie zaczęliśmy dostosowywać się do nowych zasad. Podobnie jak w przypadku mojej pracy, również nowe zasady postrzegałem jako wyzwanie, aby spróbować dostosować drużynę tak wcześnie, jak to będzie możliwe, i aby zrobić to dobrze. W przypadku zmiany zasad, na przykład w Formulę 1, ten, kto najszybciej się do nich dostosuje, będzie zwycięzcą, a ci, którzy tylko narzekają, znajdą się w tyle.
Berkutschi: Jak Pan sądzi – jak ciężko przyzwyczaić się do nowych kombinezonów? Jak Pana zawodnicy dostosowali się do zmienionych zasad? Czy stosowaliście specjalną metodę, aby dostosować się do zmian, na przykład skakanie w kombinezonach do narciarstwa biegowego tak jak Norwegowie?
Medved: Dobrze bawiliśmy przy tym. Wielu skoczków nagle skakało jak nowicjusze (śmiech). Jednak nie popadaliśmy w depresję po treningach, uważaliśmy to za wyzwanie. Owszem, mieliśmy kilka asów w rękawie, które pomogły nam dostosować się szybciej.
Berkutschi: Tomaz Naglic rozwinął się znacznie jako zawodnik, odkąd zaczął z Panem pracować. Dwa sezony temu uzyskiwał pojedyncze punkty na cały sezon, a teraz zdobywa je regularnie w konkursach COC, a ponadto zdobył dla Słoweńców dodatkowe miejsce startowe w Letniej Grand Prix. Co sprawiło, że jego talent się uwidocznił?
Medved: Dla mnie Naglic zawsze był utalentowany. Możliwe, że brakowało mu nieco siły, co staraliśmy się poprawić, naprawić i uskutecznić. Nie ma wątpliwości co do jego umiejętności w lotach narciarskich. Staraliśmy się sprawić, że jego słabości staną się atutami, dzięki czemu Naglic jest teraz lepszym skoczkiem, bardziej spełnionym zawodnikiem.
Berkutschi: Rok Zima krąży w kółko między kadrami A i B – gdy znajdzie się kadrze narodowej, zdaje się spoczywać na laurach i przestawać skakać, gdy spada do kadry B, nagle odzyskuje motywację. Czemu tak się dzieje i czy ma to związek z presją odniesienia sukcesu w kadrze narodowej, czy może po prostu Rok wie, że jest utalentowany, więc będąc w czołówce, nie stara się tak bardzo, jak powinien?
Medved: Kilka lat temu był zawodnikiem kombinacji norweskiej, więc uważam, że całkiem szybko się dostosował do roli skoczka narciarskiego. Wygrywając COC, pokazał, że posiada talent, ale jest wciąż młody, więc nie wiem, co się stało. Ten zawodnik ma jeszcze sporo do poprawienia i uważam, że jeszcze pokaże, na co go naprawdę stać. Jednak dzień dzisiejszy jest, jak jest.
Berkutschi: Mówiąc o kombinacji norweskiej, czy wśród słoweńskich zawodników kombinacji norweskiej znajdują się dobrzy skoczkowie? Czy uważa Pan, że którykolwiek z nich mógłby w najbliższym czasie skupić się wyłącznie na skokach narciarskich?
Medved: To bardziej pytanie do trenera kombinacji norweskiej, ale myślę, że zawodnicy ci skaczą całkiem dobrze, chociaż nie mi to oceniać. To tylko moja obserwacja. Nie jestem pewien, jak jest tego roku, ponieważ nie mieliśmy zbyt wielu wspólnych obozów treningowych lub codziennych treningów na skoczni. Jednak patrząc na wyniki Letniej Grand Prix, stwierdziłem, że ci zawodnicy radzą sobie całkiem dobrze w skokach, a teraz mieli nawet pierwsze podium w Słowenii w zawodach drużynowych i indywidualnych, więc idzie im całkiem nieźle. To nie pytanie do mnie, ale jeśli chodzi o skoki, uważam, że w przeszłości zawsze radzili sobie lepiej w skokach niż w narciarstwie. Skoki były mocną stroną zawodników kombinacji norweskiej.
Berkutschi: Matjaz Pungertar oddał dobre skoki w Hakbuie, czy uważa Pan, że ma on szansę na kadrę narodową w najbliższym czasie? Skąd bierze się ta dobra forma?
Medved: Moim zdaniem to zasługa ciężkiej pracy. To znaczy: wyłącznie pracy. I owszem, uważam, że ten zawodnik ma szansę na stałe miejsce w kadrze narodowej, ale to zależy od niego. Jeśli dalej będzie tak skakać, nie mam wątpliwości, że będzie silny również zimą.
Berkutschi: Kadra B zdaje się być bardzo zróżnicowana pod względem wiekowym. Mamy starszych skoczków takich jak Primoz Pikl czy Rok Urbanc, a także bardzo młodych zawodników takich jak zeszłoroczny złoty medalista Igrzysk Olimpijskich młodzieży, Anze Lanisek lub Rok Justin. Czy uważa Pan, że starsi skoczkowie wciąż mają szanse na świetne rezultaty? Pamiętamy Roka Urbanca głównie za jego jednorazowe zwycięstwo w Pucharze Świata w Zakopanem w 2007 r., prócz tego osiągał tylko czasami dobre rezultaty, głównie w Iron Mountain, zaś Primoz Pikl to raczej przeciętny skoczek, który nie miał zbyt wielu owocnych sezonów. Co może Pan o nich powiedzieć?
Medved: Uważam, że są tylko dobrzy albo źli skoczkowie – wiek nie gra dużej roli. Japońscy skoczkowie to dla mnie dowód, że nawet w starszym wieku można osiągać świetne rezultaty. Jednak potrzeba do tego dobrej motywacji i dużego wysiłku, a starszym skoczkom jest jeszcze trudniej pobić młodszych zawodników. Nie uważam jednak, że to niemożliwe – oczywiście to jak najbardziej możliwe. Podobnie jak w innych dziedzinach życia, wszystko zależy od nich. Możemy im pomóc, poprowadzić ich, pokazać im dobrą drogę, ale to oni muszą wykonać ostatnie kroki, a my nie możemy ich wepchnąć na podium, muszą wejść na nie samemu.
Berkutschi: Jak wygląda rotacja w obrębie kadry B? Co z młodszymi skoczkami takimi jak Ernest Prislic, Anze Semenic, Matic Benedik czy Jaka Kosek, czy uważa Pan, że mają szanse na udział w Pucharze Kontynentalnym w najbliższym czasie?
Medved: To trudne zadanie, dobre spostrzeżenie. Trzeba starać się powiększać liczbę miejsc startowych w Pucharze Świata, utrzymać się w obrębie limitu miejsc dla skoczków na poziomie COC, a ponadto należy usiłować utrzymać odpowiednią płynność tak, aby młodsi zawodnicy mieli szansę skakać na wyższym poziomie, zyskać doświadczenie niezbędne, aby dostać się w przyszłości do Pucharu Świata. Staramy się zatem znaleźć idealną kombinację wszystkiego tak, aby również młodsi skoczkowie mogli wejść do kadry i starać się o miejsce w Pucharze Kontynentalnym. Jednak o wszystkim decyduje jakość – jeśli skaczą wystarczająco dobrze, otrzymują miejsca, jeśli nie, otrzymują je lepsi skoczkowie. Uważam, że to sprawiedliwe.
Berkutschi: Według Pana, którzy zawodnicy kadry B mają szansę na miejsce w kadrze narodowej w najbliższym czasie?
Medved: Jak już mówiłem, nie chcę podawać nazwisk, aby nikogo nie zniechęcić. Uważam jednak, że jeśli wszystko pójdzie po naszej myśli, wielu ma szanse odnieść sukces.
Berkutschi: Przejął Pan stanowisko trenera kadry B, które wcześniej zajmował Goran Janus, jak wygląda teraz państwa współpraca?
Medved: Jesteśmy dobrymi przyjaciółmi i po każdym konkursie rozmawiamy o postępach zawodników. Jak mówiłem, Goran miał podobne podejście – że skoczkowie, którzy w danym momencie lepsi, otrzymują miejsca w konkursach, i podobnie jak dla mnie, ciężko mu zapełnić te miejsca. Mamy Mistrza Świata w kategorii juniorów oraz drugie miejsce w Mistrzostwach Świata juniorów. Ponadto mamy starszych skoczków, którzy odnosili sukces w Pucharze Świata, a także zawodników z kadry B – na pewno nie jest mu łatwo. Ale owszem, staramy się podejmować najlepsze decyzje.
Berkutschi: Jeszcze niedawno był Pan aktywnym skoczkiem. Patrząc na obecny stan treningów i zawodów, ile według Pana się zmieniło? Czy za Pana czasów życie zawodnika było łatwiejsze czy trudniejsze?
Medved: Trudno powiedzieć, myślę, że jest teraz podobnie, jak kiedyś. Wciąż trzeba być dobrym, niezależnie od pory dnia (śmiech). Niektórzy ze skoczków, z którymi skakałem, wciąż skaczą i osiągają dobre rezultaty, więc prawdopodobnie sytuacja wygląda teraz podobnie. Myślę, że największe zmiany to zmiany w zakresie materiału i zasad, szczególni pod kątem kombinezonów i wskaźnika BMI. Kiedyś margines w przypadku kombinezonów wynosił 8 cm, potem 6 cm, teraz 0 – to istotne zmiany.
Berkutschi: Jak postępuje budowa centrum skoków narciarskich w Planicy?
Medved: Mamy nadzieję przeprowadzić Mistrzostwa Kraju na małej skoczni tego roku w październiku, czego nie możemy się doczekać. To tyle, nie mogę powiedzieć więcej, ponieważ terminy są wciąż wydłużane, a my chcemy jak najszybciej wszystko ukończyć. Uważam, że mała skocznia na pewno zostanie ukończona do początku października i jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, odbędą się na niej mistrzostwa kraju.
Berkutschi: Czy będzie tam Pan trenował częściej, gdy budowa zostanie ukończona, czy Kranj pozostanie głównym centrum treningowym w Słowenii? Wspominał Pan, że Kranj jest jak Stams, wielu najlepszych skoczków narciarskich w Słowenii pochodzi z Kranju, a większość treningów w ojczyźnie odbywa się w tej lokalizacji. Niektórzy dobrzy skoczkowie z innych miejscowości nie lubią tej skoczni. Czy uważa Pan, że budowa może zmienić „monopol” Kranju w słoweńskich skokach narciarskich?
Medved: Nie, sądzę, że skocznie w Kranju wciąż będą częstą lokalizacją treningów. Głównym atutem tej lokalizacji jest fakt, że skocznia jest blisko szkoły, więc skoczkowie mogą uczęszczać do szkoły, a zarazem trenować i skakać. Jednak prawdopodobnie będziemy korzystać także z Planicy. O ile się nie mylę, nikt nic nie stracił, gdy zbudowano nowe skocznie narcairskie w Wiśle czy Szczyrku. Polacy wciąż prawdopodobnie skaczą w Zakopanem, a także Wiśle i Szczyrku, więc to wyjdzie na korzyść dla wszystkich.
Berkutschi: Czy w przyszłości będzie można skakać na skoczni Letalnica dalej niż w Vikersund?
Medved: Uważam, że to naturalne, że w drodze rozwoju w którejś lokalizacji kiedyś będzie można oddawać dalsze skoki. Jednak słyszałem dwie różne opinie od dwóch konstruktorów w tej kwestii. Oczywiście chcę, aby zawodnicy lecieli dalej. (śmiech)
Berkutschi: Czy pogoń za jeszcze większym rekordem świata lub większym rozmiarem skoczni zabija piękno tego sportu?
Medved: Jeśli skoki są na wysokim poziomie, a przede wszystkim wszystko jest bezpiecznie, nie widzę problemu. Jednak jeśli nie jest to bezpieczne, jestem przeciwko przekraczaniu granic. Jeśli zawodnicy będą skakać na wysokim poziomie, warunki są stabilne, krzywa lotu jest niska i wszystkie czynniki sprzyjają udanym skokom, nie widzę problemu. Uważam, że jest w porządku, gdy występują wszystkie warunki niezbędne dla bezpieczeństwa. Jednak jeśli jest niebezpiecznie, rzecz jasna uważam, że nie powinno się przekraczać granic.
Berkutschi: Słoweńska kadra B posiada własną stronę na Facebooku. Czy to pomysł zawodników, czy inicjatywa Słoweńskiego Związku Narciarskiego?
Medved: Nie, to nasz własny pomysł. Czy zdobyliśmy dzięki temu uwagę? Sam nie wiem...cóż, przeprowadzamy właśnie wywiad! (śmiech) Zrobiliśmy to tylko dla zabawy.